Imiona: Raphael Rufus
Nazwisko: Hatfield
Data i miejsce urodzenia: Londyn, UK.
Rodzina: Gabriel Hatfield [45] - ojciec marnotrawny. Sławny lekarz, neurolog, lubujący się w neuronach, płynie mózgowym i szachach. Marzy, by syn został światowej sławy skrzypkiem na dachu jakiegoś banku szwajcarskiego.
Sarah Hatfield z domu Middleton [44] - matula miłościwa. Sławna daleka-kuzynka-Kate-i-Pippy, bogactwo wyssała z mlekiem matki. Popełniając mezalians z kimś z sfer niższych nie została wyklęta, wręcz przeciwnie, kuzynka Kate wysłała jej całusy na facebooku.
Status społeczny bardzo bogaty
Wygląd: O kości policzkowe możesz sobie kaleczyć dłonie (aż dziw, że skóra nie jest przetarta), pomiędzy żebra z łatwością powkładasz mu bukiety róż i tulipanów, tworząc wspaniały wisząco-chodząco-kościotrupi wieszak flory dzikiej, a z zagłębień nad obojczykami uczynić możesz kielichy do ukochanego wina.
Apoteoza szczupłości. Takiej dość nieprzystojnej dla mężczyzny w
kwiecie wieku, który oparciem powinien być, stanowić obronę przed złem tego świata i swymi barkami utrzymywać kosmos. A Rufus sprawia wrażenie osoby, którą pierwszy wiosenny podmuch wiatru przewróci. Ewentualnie porwie w niebiosa jak doskonale ubranego latawca. Nawet złote spinki do mankietów i korzenie rodu sięgające wieku czternastego go na powierzchni ziemi nie utrzymają.
Lecz podróż w przestworza złą ideą nie jest – Rufus ma metr siedemdziesiąt dziewięć i uważa się za totalnego niziołka, więc porwanie przez wiatr jedyną możliwą drogą do nieba jest. Przynajmniej fizycznie. O dziwo, niski wzrost nie jest przyczyną kompleksów, bo proporcje ciała ma
nieziemskie. Wszystko jednakowo szczupłe, wiotkie, porcelanowe i łatwe do stłuczenia. I objęcia. Nadgarstki ma chude a palce - typowe dla skrzypka. Zdolne.
Strój. Zawsze pure elegant. Nigdy nie widziano go w dresach, rozciągniętych piżamach, czymś niepasującym czy bez metki - wszystko Hugo Boss, Calvin Klaine, D&G. Klasyka zupełna, totalna i orgazmistyczna. Podobno nawet sypia w idealnie skrojonych marynarkach, z chusteczką jedwabną w butonierce i z idealnie ułożoną fryzurą. I że nawet skarpetki mają atest bycia zbieranymi przez niewolników na polach bawełny. I bielizny nie nosi, bo jego zdaniem nikt nie potrafi wyprodukować bielizny dla mężczyzn, która łączyłaby wszystkie ukochane cechy stylu Ralpha – minimalizm, elegancja, tajemnica, szyk.
Zarost miesięczny, trzydniowy, dwudniowy, never ever. Gładkość obowiązuje. Posiada swój pędzel z włosia borsuka oraz zaufanego brzytwiarza na przedmieściach i z jego usług korzysta namiętnie od czternastego roku życia. Bo przecież brudzić się sam nie będzie w jakichś tam piankach. To zatyka pory. I jeszcze by sobie krzywdę zrobił tym zardzewiałym ostrzem!
Generalnie sprawia wrażenie kogoś, kto ma kostki ze szkła. Albo nie - z drogocennego kryształu. Chodzi więc sobie po szkole z miną
właściciela, a jego bystre niebiesiutkie jak ocean Atlantycki oczęta lustrują otoczenie w poszukiwaniu jakiejś dramy, w której mógłby uczestniczyć, jak na rrromantyczną heroinę przystało.
Charakter: Humorzasty. Megaloman. Trochę… wariat.
Sprawia wrażenie wiecznie kombinującego geniusza zbrodni. Takiego, który odwraca się powoli (w zaciemnionym pokoju) na swoim obrotowym fotelu, głaszcząc kota, przebierając palcami i wygłasza jakieś mordercze frazesy. Kończąc całą przemowę głuchym śmiechem. I zapowiedzią zapanowania nad światem w niedalekiej przyszłości. Bo teraz mu się nie chce.
A leniem Rufus jest mistrzowskim. Może się nie ruszać z łóżka przez tygodnie, leżąc w swoim aksamitnym szlafroku w kolorze burgundzkiego wina, z dłońmi na skroniach, słuchając Mozarta i Bacha. (Chociaż tak naprawdę uwielbia Bee Gees, Queen, Abbę i Madonnę – ale muzyki klasycznej słuchać
wypada. To nic, że na dzwonek ma ustawione
Stayin’ Alive – i tak nikt poza arystokracją do niego nie dzwoni. Plebs numeru mieć nie może). Albo grając koncerty skrzypcowe do lustra, kręcąc się w kółko po pokoju w ukłonach do wyimaginowanej publiczności, rzucającej mu pod nogi róże, numery telefonów i sztabki złota.
Bo do kwiatów, techniki i konta bankowego przykłada wagę wielką. I ludzi dzieli bardzo prosto, głównie za pomocą tego ostatniego kryterium. Nie masz pieniędzy? Plebs. Nie potrafisz się ubrać? Plebs. Jesteś wyższy/lepszy/bogatszy/mądrzejszy od niego? Plebs do potęgi!
A plebs służy do tego, żeby służyć – prosta i banalna definicja. Ma więc ludzi do wszystkiego, zwłaszcza do nauki, za którą nie przepada. Nie jest
nieinteligentny – tylko sprytny. Potrafi się ustawić i otoczyć wesołymi kompanami, którzy na lekcjach uzupełniają mu notatki, piszą prace semestralne i pracują na jego, rufusowski dobrobyt. Podczas gdy on sprawdza na swoim najnowszym modelu telefonu Lookbooka lub Gossip Center. He regrets nothing.
Jego humor jest bardziej zmienny niż nastrój jakiejkolwiek kobiety w trakcie PMS. Właściwie, można spokojnie powiedzieć, że Rufus taki
pro-menstrual syndrome przechodzi codziennie. Zmienia zdanie tak często, jak to tylko możliwe – doprowadzając do szału nie tylko kelnerów i taksówkarzy, ale i przyjaciół. Nie jest wybredny, tylko irytująco (czasem uroczo!) upierdliwy. Zawsze na bieżąco z wszelkimi plotkami, trendami i nowinkami technicznymi.
Lecz, paradoksalnie, łatwo jest go polubić (choć rzadko z wzajemnością). Taka energetyczna iskra, wiedząca wszystko i wszystkich, z tym cwanym uśmieszkiem cały czas na wyrazistej twarzy.
Zdolność: Przejmowanie mocy innych.
Taka…lisia moc. Pomocna.
Sprytna. Kiedy zechce , może przy pomocy dotyku przejąć moc danej osoby, pozostawiając ją samotną, smutną i bezmocową. Do czasu, kiedy Rufusowi się ona znudzi i po prostu wyrzuca ją ze swojemu umysłu, poszukując kolejnej. A ileż przy tym złośliwej zabawy, wielkich i małych dram oraz megalomanii!
(Dylan zgodził się na oddanie mocy) Historia postaci: Hatfield to nie jest jakieś wspaniale znane nazwisko w londyńskim światku. Może dlatego, że to Sarah bogata panna z domu była, a nie tatuś, lekarz neurolog? W każdym razie od dziecięcia niewinnego Raphaelowi niczego nie brakowało. Ani uwagi rodziców (o czym świadczą tony albumów ze zdjęciami, dokumentujących wszystkie czynności, jakie dwuletni chłopiec wykonywał; od jazdy na zabawkowym kucyku po ekshibicjonizm przed pałacem Buckingham), ani pieniążków ani miłości. Jedynak, całe dobro tego świata skupiło się na jego wątłej sylwetce. Przez co wyrósł na kogoś przekonanego o własnej wartości i niewartości pozostałych istot ludzkich. Którymi jednak nie pogardza - uważa, że są
zabawni. Już od najmłodszych lat chciał być władcą świata - i idzie w dobrym kierunku, by spełnić to
swoją groźbę marzenie.
W St. Bernard czuje się jak ryba w wodzie. Mnóstwo skandali, śmietanka towarzyska Londynu i nie tylko, synowie z dobrych domów, córki z domów publicznych, cóż chcieć więcej! Można się tylko rozkoszować grą, jaka się toczy przed jego błękitnymi oczami. Czasem się nawet w nią włączyć można. I z uśmiechem czekać na aplauz po swoim wystąpieniu.
Rufus przyjaciół ma w szkole niewielu, acz wspaniałych. Wrogów - miliony, a przynajmniej tak lubi sobie wmawiać. Niestety, mimo swojego charakterku ludzie go lubią, musi więc superzłego szpiega udawać. Co nieźle mu wychodzi.
Klasa: V
Bractwo: Lis
Ciekawostki:- gra na skrzypcach – to właściwie jedyna rzecz, do której Rufus ma talent. Każdy, kto miał przyjemność go słuchać, uważa go za drugiego Paganiniego. Rodzice i znajomi wręcz rozkazują mu iść do szkoły muzycznej i pracować w operze, ale on twardo broni swoich planów zostania mafiosem.
- jest weganem – i to zupełnie ześwirowanym. Nie zje niczego, co zawiera żelatynę wieprzową czy choćby zostało położone obok mięsa. Jedyne, co uznaje
pochodzenia zwierzęcego to mleko, które jest jego jedynym, wstydliwym nałogiem. Kocha sałatki i owoce: wpieprza kilogramami jabłka oraz banany. Bardzo sugestywnie.
- nienawidzi papierosów – potrafi wszcząć trzecią wojnę światową, gdy ktoś w jego obecności zapali. Będzie płakać, tupać, kopać, szlochać, pisać pozwy sądowe i dzwonić po strażników miejskich, byleby tylko w powietrzu, które wdycha nie znalazła się chociaż odrobina nikotyny.
- nikt nie wie o tym, że jest
trochę-taki-no-wiadomo-jaki – nawet jeśli za tym, że Rufus jest trochę
inny przemawia całe jego jestestwo. A wszystko to dzięki jednej z najpopularniejszych dziewcząt w szkole, z którą przeżywał dość długi i burzliwy związek, będący w swoim czasie dość popularnym tematem plotek.
- praktycznie nie używa pierwszego imienia - bo to takie
pedalskie.
Raphaelu najdroższy zwracają się do niego tylko kręgi rodzinne i profesorskie, na co zawsze reaguje z tym samym, widowiskowym skrzywieniem chytrej twarzyczki. on jest, był i będzie Rufusem, a kto się z tym nie zgadza, niech szykuje się na nożyk do papieru w swoich plecach.
- ma mocną schizę na punkcie nowej techniki - iPad, który wyszedł w Stanach dwa dni temu jest w jego posiadaniu od tygodnia, wymienia modele laptopów co miesiąc, połowę fortuny wydaje na najlepsze słuchawki i różne takie elektroniczne zajawki.
- jest mistrzem mody - tak, dziewczęta, może Was zabierać na dziki szoping i zrobić z brzydkiego łabędzia piękną gwiazdkę (w zaledwie trzy godziny), ale liczcie się z tym, że skrytykuje wszystko co na siebie założycie i zauważy każdy niechciany kilogram.
- nie posiada przestrzeni osobistej - niezależnie, czy zna Cię rok czy nie wie, jak masz na imię, stanie tak blisko Ciebie, jak to tylko możliwe. uwielbia też przypadkowy dotyk. tylko z plebsem tak nie bardzo sobie igra, ale to już problem psychiczno-arystokratyczny.
Narracja: trzecioosobowa
Orientacja: let's guess.
london elite