|
| | Sypialnia | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Chloe Demarchelier Administrator
Liczba postów : 1003 Join date : 28/12/2011 Skąd : Sacramento
| Temat: Sypialnia Sob 14 Lip 2012 - 13:29 | |
| | |
| | | Chloe Demarchelier Administrator
Liczba postów : 1003 Join date : 28/12/2011 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: Sypialnia Sob 14 Lip 2012 - 14:18 | |
| //z dziennego// - Spoiler:
Cały ten wieczór był jedną wielką niespodzianką. Jadąc tu przecież nie spodziewała się, że będzie czekała na nią kolacja (której nie zdążyli tknąć - ale liczy się gest), nie spodziewała się takiej reakcji na bombę, którą na Kornela zrzuciła, nie spodziewała się jednak takiego obrotu sprawy na finiszu, że jednak z pierścionkiem na palcu wyląduje plecami na ich łóżku w sypialni. Spodziewała się, że albo stchórzy i spędzą uroczy wieczór oglądając filmy, ewentualnie Kornel, ty żartownisiu, kupiłeś czekoladę toffi a nie truskawkową! i będą grać w scrabble po francusku/holendersku, żeby potem nie móc siebie nawzajem sprawdzić; albo wyjdzie/wyniesiona za próg zostanie, już nawet pierdoląc ubrania (powód by kupić nowe - optymizm zawsze i wszędzie) i będzie mogła sobie smętnie przez najbliższy rok płakać w poduszkę i pluć w brodę, jak to efektownie można sobie związek spierdolić. Na całe szczęście, dla jej poprawnie działającego zdrowia psychicznego i poczucia bezpieczeństwa, nawet jeśli wymagało tego poświęcenie sukienki, która widowiskowo wylądowała na torcie, w stanie już ciekłym (tort, nie sukienka). Westchnęła cicho, gdy poczuła jego usta na swoich obojczykach. Działało to na nią za każdym razem, a on to niechybnie wykorzystywał! Powodując, że mimo niebotycznej jak na Anglię temperatury, jej ciało zalała gęsia skórka, szerząca się z każdym ruchem jego języka, wzmacniana jego chłodnymi palcami na jej miękkiej skórze. Nie umiała pozostać bierna, więc obróciła ich tak, że teraz to on leżał na plecach, a ona siedziała mu na biodrach, patrząc na niego prowokująco i powoli rozpinała mu spodnie, tak też je potem pozostawiając. I zaczęła powolną wędrówkę pocałunkami od jego ucha, przez szyję, ukochane zagłębienie, do tatuażu. Poprawiła językiem nawet 'Y' w 'May', ignorując gorzkawy smak poperfumowanej skóry, by przejść jeszcze niżej, na brzuch, po którym najpierw nakreśliła kilka bohomazów paznokciem, by potem obcałować dookoła jego pępek i przygryźć kilka razy skórę wokół niego. Wspięła się jednak znów wyżej, by ponownie posmakować jego ust, już gorących. Ile już byli w sypialni? Kwadrans? Dwadzieścia sekund? Dopiero teraz poczuła zapach farby, a nie podejrzewała Kornela o jakieś ekscentryczne kąpiele w emaliach, dlatego zastygła na chwilę, żeby uskutecznić jakiekolwiek rozejrzenie się po pomieszczeniu. Szczęśliwie wzrok od razu skierowała na ścianę nad łóżkiem, dostrzegając napis. Dzień napisów! Westchnęła przeciągle, powracając do swojego narzeczonego (!!!) spojrzeniem co najmniej rozmarzonym. I pokręciła przecząco głową, bezgłośnie, poruszając samymi ustami, wypowiedziała 'Kocham Cię', prosto w jego i pocałowała go znów. I znów i znów, próbując uwierzyć w swoje szczęście. Wsunęła mu pod materiał bokserek swoją chłodną dłoń, uśmiechem reagując na napotkany palcami... dość dobrze (żeby nie powiedzieć nic innego - czarms cnotliwy przecież!) sobie znany kształt. Pocałunków nie przerywając, zaczęła go delikatnie drażnić, zasysając jednocześnie jego dolną wargę.
| |
| | | Cornelius Lancaster Uczeń
Age : 31 Liczba postów : 358 Join date : 22/02/2012 Skąd : Dover
| Temat: Re: Sypialnia Pon 16 Lip 2012 - 14:57 | |
| - Spoiler:
Lancaster! Czy Ty juz straciles rozum?! Jak mozna byc tak naiwnym i glupim! Raz, dwa zbieraj dupe w troki. Uciekaj! Ta kobieta tylko miesza Ci w glowie. Jestescie za mlodzi na malzenstwo. Zobaczysz - znajdzie kogos bez tatuazy, kto wie, co to dobro i zlo, a przede wszystkim nie jest na bakier z odpowiedzialnoscia. Pieprzony romantyku, przeciez nic wiecznie nie trwa. Och, jasne. Kochasz ja. Czy Ty w ogole wiesz, co to milosc? Myslisz, ze te bochomazy na Twoim ciele opowiedza Ci o tak silnym uczuciu? No, co to milosc? Cornelius zastanawial sie nad tym. Naprawde bal sie kolejnej bomby. Ale... On nie potrzebowal snu, bo ona byla jego wypoczynkiem i posilkiem. Czyzby sie sprawdzal przesad, ze jak sie jest zakochanym to spada sie na wadze? Nawet to go nie obchodzilo. Po prostu byl szczesliwy. Tak cholernie dzialaly na niego endorfiny. Teraz czlowiek mogl wszystko. Jesli serce bylo kochane, to caly umysl chcial dzialac. Jak juz zaakceptuje wybor i przestanie mowic: "uwazaj serce zostaniesz skrzywdzone". Bo w tej milosci - przedslubnej - chodzi tylko o zaufanie. Ufam wiec kocham. Kocham wiec ufam. Az usmiechnal sie lekko, gdy tak reagowala na pieszczoty obojczyka. Przede wszystkim liczyly sie jej przyjemnosci. Jemu wystarczyly pocalunki szyi, a juz wdrapywal sie do bram raju. A potem z kazda chwila byl tam coraz blizej. Napije sie wodki z Bogiem! Zalala go goraca fala pozadania. Przeciez kochal sie z nia tyle razy! Czy ten maly diament w ksztalcie serce sprawil, ze swiat wyglada inaczej? Gdy tylko przewrocila go na plecy, pokrecil glowa i zacmokal. Nie zdazyl, chyba, zdjac jej stanika nawet! Podniosl sie lekko do pionu, calujac jej usta. Dlonmi, wszak jedna to hipsterskie, uwolnil piersi Chloe. Nawet nie zdazyl sie nimi zajac, a juz czul sie bezbronny! Szyja - ten zakazany teren - sprawil, ze zaczal sie prawie hiperwentylowac. Wplotl palce w jej wlosy, zas druga reka kreslil przerozne wzory na kregoslupie dziewczyny. Nawet lekko pociagnal Chloe za te brazowe, kosmyki wlosow, gdy jezykiem piescila tatuaz. Az siegnal dlonmi do posladkow, za ktore scisnal. A potem... Czul ze wspial sie po kolejnych schodach do raju. Nie wiedzial, jak to robi. Najwazniejsze ze doprowadzala go do takiego stanu, ze nawet wciagnal brzuch, na chwile, niespecjalnie, uciekajac od pocalunkow. Zastygl na chwile, gdy wsunela dlon w bokserki. Juz czul tak olbrzymia przyjemnosc, ze nie mogl nawet poruszyc ustami. Dopiero po kilku sekundach zaczal lapczywie i gwaltownie odzwajemniac pocalunki. I wkrotce odnalazl jej piersi, ktore piescil dlonmi. Nawet zaczal je calowac, przygryzajac lekko sutoi i zataczajac wokol nich kolka jezykiem. Az w koncu zlapal za kawalek jej majtek, pytajac wzrokiem czy mozemy sie, do jasnej anielki, go pozbyc, bo do szczescia nikomu nie byl potrzebny. Tez ja kochal. Szalenie!
| |
| | | Chloe Demarchelier Administrator
Liczba postów : 1003 Join date : 28/12/2011 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: Sypialnia Pon 16 Lip 2012 - 23:07 | |
| - Spoiler:
Może spodziewała się, że jak tych kilka karatów będzie ciążyć na jej serdecznym palcu, to cały precedens będzie wyglądał inaczej? Że inaczej będzie jej się kochało z Kornelem, swoim narzeczonym, prawie mężem, niż z Kornelem tylko-aż swoim chłopakiem? Że inaczej będzie się czuła, robiąc to niemalże po bożemu, jakby tak nagle odezwały się w niej religijne pobudki, szepczące jej do ucha bzdury na temat grzechu, który popełnia się na całym świecie pewnie kilka razy na sekundę. Ale Chloe była myślami teraz zupełnie gdzieś indziej, konkretniej to w Surrey, w sypialni na piętrze, na łóżku opatrzonym ich nazwiskiem, z rękami swojego narzeczonego wprawnie pozbawiającymi ją bielizny. Bo szaloną satysfakcję sprawiało jej, że niemalże czuła pod sobą, jak jego ciało przebiegają dreszcze pod wpływem tego co z nim robi. I to też było u niech piękne, żadnych utartych schematów. Nic się nie powtarzało, nic nie powszedniało, wszystko było za każdym razem takie nowe, że czuła się niemalże jak Kolumb obecnych czasów, z najlepszym partnerem u boku. Partnerem-towarzyszem, partnerem-kochankiem, partnerem-przyjacielem, partnerem-podporą. Osobą wielofunkcyjną, której już nigdy nie chciała zawieść. Dla jego dobra, nie byłą suką, nie chciała go krzywdzić; ale też dla siebie, bo uwielbiała swoje życie właśnie w takiej konfiguracji, tylko przyzwyczaić się będzie musiała do nowego nazewnictwa.
Z każdą sekundą czuła się mu jeszcze bliższa, coraz bardziej jego, a on coraz bardziej jej. Każdy pocałunek zbliżał ich do siebie coraz bardziej, każdy dotyk pomagał poznawać się coraz lepiej. Wygięła plecy w łuk, gdy poczuła jego dłonie na swoich piersiach, jego usta i zęby na swoich sutkach. Mocny dreszcz przebiegł przez cały jej kręgosłup, utrzymując go jeszcze chwilę w takim wygięciu, by już po chwili się znów rozluźnić na kilka chwil i pozwolić ściągnąć z siebie ostatni element bielizny, który już sekundę później zgrywał się kolorystycznie z dywanem. I taka cała naga kontynuowała łapczywe pocałunki, już spragniona, już nakręcona, chętna i zniecierpliwiona. Dlatego klęcząc, z jego nogami między swoimi, uszczypnęła go w biodro, żeby je podniósł i zdjęła mu spodnie i bokserki, trochę jak małemu dziecku. Tylko trochę, bo zwykle nie uśmiecha się potem prowokująco na widok nagiego ciała i nie robi się ścieżki paznokciami przez cały tors, od obojczyków do podbrzusza, dłońmi rozwartymi jak kotka. Jak to właśnie uczyniła Chloe, po czym ponownie odnalazła jego usta i mocno się w nie wpiła, uznając że o wiele lepiej jego wargi prezentują się z wkomponowanymi w nie wargami panny już-niedługo-Lancaster.
| |
| | | Cornelius Lancaster Uczeń
Age : 31 Liczba postów : 358 Join date : 22/02/2012 Skąd : Dover
| Temat: Re: Sypialnia Wto 17 Lip 2012 - 13:09 | |
| - Spoiler:
Kilka kararow i jak moze urobic kobiete! Oczywiscie nie mowil o tym, ze Chloe byla materialistka! Bron Boze - lub inny swiety! Po prostu tak maly drobiazg zmienial zycie. Dla nich wystarczylo to tak naprawde oficjalnie oglosic, wszak zachowywali sie jak narzeczenstwo. Jednakze taki pierscionek sprawil, ze wszystko co "ich" wydaje sie bardziej przytulne, realne; moglby nawet powiedziec, ze niezawodne. Nasze - calosc nagle stala sie wspolna. Dlaczego to az tak uszczesliwialo? Przeciez byli mlodzi. Oznaczalo to jedynie koniec wolnosci, szalenstw, a przede wszystkim pytania "czy nie mialabys nic przeciwko...". Bo narzeczona nie tylko miala byc darmowym spelnieniem swoich pragnien seksualnych, nie tylko tragarzem piwa, whisky ginu. Miala byc mu najblizsza kobieta, ta do ktorej nie zywi sie tylko zadzy ale przede wszystkim szacunek, ktora bezwatpienia jest jego najlepszym przyjacielem. Wszystko, z tym piersionkiem i obietnica lepszego jutra, wydawalo sie byc lepsze. Nawet te pocalunki - chociaz byly Corneliusowi - tak dobrze znane, nabraly zupelne innego znaczenia. Notabene te pieszczoty ust byly coraz gwaltowniejsze i bardziej spragnione. Specjalnie, majac jeszcze okazje, wrocil do obojczykow Chloe, mocno przyciagajac ja ku sobie. Sam nie mogl sie powstrzymac, aby nie przejechac koniuszkiem jezyka po lewej stronie szyi, tam gdzie znajdowal sie tatuaz, i zakonczyc pocalunek zassaniem miejsca tuz nad obojczykiem. Poslusznie podniosl biodra, czujac olbrzymie zniecierpliwienie. Az potem pociagnal ja do siebie, aby znow byla blisko i ponownie wciagnal powietrze. Jak mozna bylo sie tak bawic z wlasnym narzeczonym? Dlatego troszke ostrzej przerzucil Chloe na plecy. Pocalowal jej usta, aby potem objac wargami brode, jeszcze raz musnac obojczyki. Zlapal jej dlonie w lekki, malo szczelny uscisk. Jezykiem zaczal piescil jej piersi, aby potem samym jego koniuszkiem przejechac az do lona. Juz zniecierpliwiony, malo chetny na dalsza gre wstepna, chwile calowal jej kobiecosc, aby wrocic te sama droga do szyi Chloe. Tam lekko ja przygryzl, gdy stali sie jednoscia.
| |
| | | Chloe Demarchelier Administrator
Liczba postów : 1003 Join date : 28/12/2011 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: Sypialnia Sro 18 Lip 2012 - 0:02 | |
| - Spoiler:
Czy można być typowym materialistą, mając dostęp do tak zasilonego konta, jakie miała Chloe? Przecież w tym wszystkim wcale nie chodziło o to, ile karatów miał diament, jakiej był czystości, jak znakomity i ceniony specjalista robił szlif i jakiej próby był kruszec obrączki. To było zupełnie nieistotne. O wiele istotniejsze było to, że znalazła osobę, z którą chciała spędzić resztę życia i która chciała je spędzić z nią. A tego nie można kupić za żadne pieniądze, bo nawet najlepszy aktor, nie chce całe życie grać jednej roli, nawet jeśli korzyści materialno-społeczne były wręcz niepoprawnie nęcące, a taka potencjalna żona - piękna, zadbana i znośna na tyle, że zadanie byłoby wykonalne. I gdyby myślała teraz trzeźwo, to może nawet dałaby się ponieść ewentualnym powątpiewaniom, czy aby Kornel jest świadomy tego, na co się porywa. Jednak "do końca życia" to trochę długo, a oni byli parą... niedługo, nawet jeśli tych kilka miesięcy było scementowanych porządnie dramatami, które wspólnie przeżyli. Tylko, że perspektywa kilkudziesięciu lat zawierała też chwile o wiele cięższe niż te, z którymi dotychczas przyszło im się zmierzyć. Bo miesząc osobistą miarą, to o wiele gorsza była świadomość, że mógł się po wypadku już nigdy nie obudzić, niż nius dnia całowałam się z Aidenem. Nie myślała jednak trzeźwo, mocno już upojona doznaniami i samą osobą swojego przyszłego męża tak blisko siebie, jak już od dawna nie był. Zaśmiała się głośniej, gdy przewrócił ją na plecy, mrużąc oczy, gdy czuła jego usta tworzące ścieżkę od brody, aż do kobiecości, by wstrzymać spazmatycznie oddech, gdy poczuła na niej jego język. Wygięła plecy w łuk, oddychając głośno, a z jej ust wyrwał się nawet cichy jęk, skoordynowany z którymś kolejnym ruchem jego języka. Czekała, była już niesamowicie podniecona i zniecierpliwiona, że wręcz czekała aż już skończy jej robić te niewątpliwe przyjemności i wreszcie się połączą. Czytał jej w myślach - nie musiała czekać długo, bo już chwilę później z jej gardła wydobył się mocno stłumiony krzyk, gdy tylko poczuła go w sobie. Od razu zaplotła wokół niego nogi i objęła go ściśle, że teraz kąsała mu ramię, czując omdlewającą wręcz przyjemność, rosnącą z każdym, zsynchronizowanym ich ruchem bioder. Nie wiedziała ile czasu już minęło - zawsze traciła nawet najmniejsze go poczucie podczas seksu - ale już czuła, jak zalewa ją wewnątrz fala gorąca, na którą aż uśmiechnęła się, bo oświadczała ona, że spełnienie jest już niedaleko, na wyciągnięcie ramienia, jeszcze kilku pchnięć i kilku jęków. Czekała na to, dość cierpliwie jak na siebie, wbijając Kornelowi paznokcie w plecy i przerywając sobie wentylację jego zapachem urywanymi pocałunkami, gdzie akurat jej usta zapragnęły.
| |
| | | Cornelius Lancaster Uczeń
Age : 31 Liczba postów : 358 Join date : 22/02/2012 Skąd : Dover
| Temat: Re: Sypialnia Pią 27 Lip 2012 - 15:56 | |
| Można być typowym materialista, jeśli kocha się dostawać prezenty. Nieważne, ile się ma zer na koncie czy bogatego tatusia, czasem po prostu CHCE i koniec. Oczywiście Cornelius o nią o bycie egoistyczną nie podejrzewał. Chloe była taką dziewczyną, której potrafiłby dać swoją złotą kartę kredytową i nie przejmować się, że stanie się nagle bankrutem. W ich związku najbardziej kochał to, iż liczyły się same drobne gesty. Nie musiał łazić po sklepach, bo jego dziewczyna to uwielbia, i szukać prezentu przeznaczonego tylko dla niej. A potem podlizywać się projektantom, aby Chloe dostała torebkę przed jej premierą. Tu liczył się rozwalony tort na stole, który teraz przykrywała sukienka. Jego rodzina kpiła z niego, że tak szybko chce założyć kajdany małżeństwa. „Głupi jesteś i tyle”. A on tylko powtarzał, już znudzonym głosem: to ona, zamknijcie się, to ona, ta której mi życzyliście na święta, sylwestra i urodziny. Nawet nie pomyślałby o jakimkolwiek aktorstwie ze strony narzeczonej. Żadna z kobiet nie dawała mu tyle szczęścia, ile ona. Pierwszy raz tak wykurwiście (!) zależało mu na jednej osobie. Był zdolny nawet wybaczyć ten podły wargowy skok w bok. Nie liczyło się już nic. A miało w ogóle? Obydwoje wkrótce osiągnęli spełnienie, przynajmniej mam taką nadzieję (xD). Wkrótce zapewne nastąpiła powtórka, w której jeszcze raz „świętowali” stan narzeczeństwa. Dlatego rankiem, gdy tylko Cornelius otworzył oczy, rozejrzał się po pokoju. Nie wierzył, do czego tak naprawdę doszło. To było dość abstrakcyjne. Ich porozrzucane ubrania, pierścionek błyszczący w promieniach wschodzącego słońca, kruche ciało ułożone na boku. Zaraz ją do siebie mocno przytulił, wtulając twarz w jej włosy, lekko całując policzek.
| |
| | | Chloe Demarchelier Administrator
Liczba postów : 1003 Join date : 28/12/2011 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: Sypialnia Pon 30 Lip 2012 - 21:08 | |
| Z pewnością spełniona, każdą kolejną powtórką i tak dalej, zasnęła spokojna, czując jak wszystko pachnie nim. Jak pachnie nim biała pościel, jej rozsypane na poduszce włosy, rozgrzana skóra i jak w ogóle całe powietrze wypełnione jest jego pierwiastkiem. Jego czyli już jej. Nie zasnęła jednak od razu, aczkolwiek miło jej tak leżało, czując na swojej szyi jego ciepły oddech i obejmujące ją szczupłe ramiona. Jej narzeczonego. I w... przyswojeniu sobie tego faktu zupełnie nie pomagała błyskotka na serdecznym palcu. Nie patrzyła nawet na nią, próbując powtarzać sobie jak mantrę w głowie swoje imię skompilowane z jego nazwiskiem. Dziwnie brzmiące - to oczywiste, do własnego zdążyła się przyzwyczaić i się z nim utożsamić. Nie miała przecież jeszcze okazji poznać jaką tak naprawdę moc ma nazwisko Lancaster i czy jest tak silne jak Demarchelier. Jakie są między nimi różnice, czy mają podobny wydźwięk. Zastanawiała się nad różnymi rzeczami, jednak nie było to nic smutnego, ani przygnębiającego. Wręcz przeciwnie, kręciło ją to, że teraz będzie musiała się odnaleźć w nowej roli, czuła rosnącą nadzieję na to, że dramaty małżeńskie będą sympatyczniejsze niż te do tej pory. Poznawanie swoich rodzin, siebie nawzajem - wciąż, swoich marzeń, pragnień, potrzeb i zwyczajów. Myślała nawet o dzieciach, choć z pewnym trudem, ze strachem i obawami. Miłą wizją jednak był obrazek trojga roześmianych maluszków, miksacji ich dwójki, biegających z nimi po parku. I mniej więcej dopiero wtedy zasnęła, ale nic jej się nie śniło. Po prostu spała, zmęczona i szczęśliwa, snem głębokim i bezpiecznym. Dlatego też jęknęła niezadowolona, gdy przerwano jej ten słodki stan, zmuszając do powrotu do rzeczywistości. Nie tak jednak strasznej, bo ulepszonej pocałunkiem. - Dzień dobry - powiedziała cicho, lekko zachrypniętym głosem, wciąż trochę zaspanym i odwróciła się do niego twarzą - mój narzeczony - dodała z uśmiechem, nieprzyzwyczajona by takie określenia były na poważnie. Będzie musiała przywyknąć, chociaż nie myślała o tym teraz wodząc palcami po jego twarzy. - Jak się spało? - zapytała, ciekawa jak długo już nie śpi. I czy takie pytania teraz będą normalnością. I w ogóle ciekawa... wszystkiego, co ulegnie od dziś zmianie. | |
| | | Cornelius Lancaster Uczeń
Age : 31 Liczba postów : 358 Join date : 22/02/2012 Skąd : Dover
| Temat: Re: Sypialnia Sro 1 Sie 2012 - 12:10 | |
| Jak bardzo czlowiek czuje sie spelniony, gdy wie, ze teraz bedzie wszystko dobrze? Ich zycie nabralo innego sensu. Juz nie chodzilo o dalsze mowienie o tym, jak miedzy nimi bylo wspaniale. Wszak wszystko zalezalo od humoru, rozmow i wszystko, co ich otaczalo. Najwazniejsze jest to, ze teraz moga liczyc na siebie i zadne z nich podczas byle klotni nie pokaze srodkowy palec, rzuci glosne "spierdalaj" i po prostu wyjdzie. W narzeczenstwie nie zrywa sie ze soba poprzez status na portalu spolecznosciowym czy zrzucenie z lozka. Zawsze chcial stworzyc zwiazek, w ktorym klotnia bedzie polegala na powiedzeniu normalnym tonem "Kocie, chyba przesadzasz" nizli krzykach i awanturach. Dlatego zapewne tyle wytrzymali ze soba. Podniesienie glosu bylo tak rzadkie, no chyba ze w nocy w sypialni (ale ci), ze to dodawalo ich zwiazkowi odpowiednia wartosc. Cornelius nigdy nie potrafilby nazwac ja idiotka, wariatka, a co dopiero mowic o czyms gorszym. Zwykle byla gluptasem, gdy juz sie wsciekal. Dlatego nie trudno bylo wyobrazic sie, jak bedzie wygladalo to zycie wraz z obraczka. Dokladnie tak samo jak teraz. On jak na kazdego faceta przystalo wystarczyl ze sie przytulil, dlon polozyl w strategicznym miejscu - troche na piersi troche na zebrach - i predko zasnal. Chloe Demarchelier Chloe Lancaster Chloe Demarchelier - Lancaster Kornel nie wracal nigdy uwagii na tak zwana moc nazwiska. Przeciez to byl tylko dodatek. Wszystko zalezalo od nich, jak bardzo inicjaly stana sie wazne i szanowane. Swoja droga, jak dziewczyna z takim pochodzeniem mogla zakochac sie w tatuazyscie? Na pewno nikt z paryskiej rodziny nie bedzie zadowolony. Czy beda musieli komukolwiek powtarzac, ze sie kochaja i tak po prostu jest? Przytulil sie do niej od tylu, glaszczac jej ramie, ktore nie schowalo sie pod cienka koldra w letni poranek. - Witam, pani Lancaster. - rzekl, probujac udawac francuski akcent. Jednak wiadome bylo, ze Cornelius nie znal ani jednego slowa w tym jezyku, a jedyne co kojarzyl to slynne "voulez vous coucher avec moi". Dlatego tez ta proba byla raczej mieszanka arabskiego i francuskiego niz erotycznym sposobem powiedzenia swojej narzeczonej o zmianie nazwiska. Coz, Korku, nikt nie jest idealny! Gdy zaczela sie przekrecac, jeknal cicho. Az wbila mu sie jedna z kosci Chloe dopoki sie nie ulozyla. Zmarszczyl nos, patrzac na nia. - Strasznie sie wiercisz i rzucasz w nocy, wiesz? Obudzilas mnie, krzyczac cos o nowej bezowej torebce. - rzekl, gladzac jej wlosy. Nawet lekko ucalowal te palce, muskajace jego skore i przymknal oczy. Jak tak beda wygladaly poranki, to on moze sie spokojnie zenic. - A Ty jak spalas? - dodal, zaczepiajac kciukiem o wargi dziewczyny. | |
| | | Chloe Demarchelier Administrator
Liczba postów : 1003 Join date : 28/12/2011 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: Sypialnia Pią 3 Sie 2012 - 15:48 | |
| Patrząc tak na niego, głaszcząc jego policzek i tonąc w jego oczach (tak dla odmiany, przecież w ogóle nie robiła tego przy każdym ich spotkaniu, nigdy w życiu!) czuła się trochę jak wtedy w obserwatorium gdzie zaczęli się. Gdy przyszła roztrzęsiona, z poczuciem, że zawalił się cały jej świat, przerażona skorupiaczkiem, który wtedy rozwijał się w jej brzuchu, a wyszła przerażona, bo pierwszy raz Kornela ujeżdżała… dosłownie całkiem, bez siodła, ale szczęśliwa i zakochana. A raczej wreszcie ów zakochania świadoma. Taki trochę nowy początek, oznaczający coś więcej, niż tylko przeglądanie katalogów z biżuterią ślubną i tygodnie spędzone nad brulionem układając przysięgę. Bo swoją drogą nigdy nie miała jako takiego przykładu jak małżeństwo wyglądać powinno, bo ogólnie większości istotnych autorytetów i wzorców była pozbawiona, że aż dziw, że nie wyrosła (metaforycznie, bo praktycznie to nie urosła zbyt wiele) na coś o wiele gorszego niż wredna Lisica ze słabością do pieszczot obojczyków. Chciała widzieć związek po sakramentalnym TAK, jako po prostu kolejny, fascynujący etap, chociaż cicho myślała, że ten moment nastanie dopiero, gdy będzie balansowała gdzieś w połowie drogi między dwudziestką, a trzydziestką, a nie przed słit osiemnastką. Zaśmiała się na jego marne próby działania francuskim akcentem. Był wyjątkowo topornym materiałem do uczenia się francuskiego, co Chloe przyjmowała zawsze z pobłażliwym uśmiechem i przerywaniem lekcji na rzecz czegoś innego. Akurat pomyślała o jedzeniu, bo w końcu z kolacji Kornela nie zjadła niczego, co oznaczałoby ładnych kilkanaście godzin od ostatniego posiłku. Ale czymże był głód, gdy narzeczony marudzić zaczyna i herezje opowiada. Oczywiście w klołkowym mniemaniu, bo jedyną gorszą rzeczą, jaką mógłby zasugerować, poza tą, którą przytoczył - gadanie przez sen, byłoby oskarżenie o chrapanie. - Spało mi się fantastycznie - rzuciła ze skrzywioną miną i poderwała się, szybko chwytając poduszkę. - Wcale nie krzyczę przez sen! - powiedziała obronnie, z figlarnym uśmiechem na ustach i przyłożyła Kornelowi poduszką w głowę, odsuwając się trochę, czekając na reakcję. | |
| | | Cornelius Lancaster Uczeń
Age : 31 Liczba postów : 358 Join date : 22/02/2012 Skąd : Dover
| Temat: Re: Sypialnia Sro 8 Sie 2012 - 0:27 | |
| To byla ta chwila, w ktorych myslal jak bardzo potrzebuje cos wziac "mocniejszego". Pomimo tego ze dopiero byl ranek, ze byl z nia, ze caly koszmar upojenia narkotykowego jest za nim, to wlasnie byla idealna pora na poznanianie na nowo juz zapomnianego dostojnego, iscie szlacheckiego szczescia. Tylko jedna tabletka pod jezyk, tylko jeden zastrzyk, wybierz, dam Ci wybrac, w koncu jestem juz Twoj, oddaje Ci sie calkowicie. Mowi sie, ze tylko w pierunskim nieszczesciu czlowiek ma ochote. To byla totalna glupota. Wlasnie aby uczcic ich "sukces" pragnal wziac telefon i wystukac krotka, tresciowa wiadomosc - co, na kiedy, ile, gdzie. Nigdy sentymentalnie nie wracal do ich pierwszego spotkania. Mezczyzni maja taka cholerna wade, ze malo pamietaja z niego! Cornelius myslal, ze zamienil sie w konia zdecydowanie pozniej niz na pierwszym "ich" egzystowaniu. Moze on sie po prostu spieszyl? Chyba powinien posluchac rodzicow. Dopiero co skonczyl szkole, dlaczego tak predko chcial sie oswiadczyc? Czy zwykle wyznanie milosci nie wystarczylo? Zaczesal jej kosmyki wlosow do tylu, przygryzajac na chwile warge. Jego rodzice nie byli wybitnym przykladem jak malzenstwo winno wygladac. On mial pieniadze, ona jego dziecko w brzuchu. A potem udawali, grali jak profesjonalni aktorzy, majac nadzieje, ze nie dorwa ich szpony rzeczywistosci i monotonia dnia codziennego. Cornelius bal sie tego, ze skoncza tak samo jak oni. Spali ze soba raptem dwa razy i maja dwojke dzieci, z ktora i tak maja kiepskie kontakty. A jak mozna bylo tego sie wyrzec - tego pieprzonego przeznaczenia "bedziesz taki sam jak Twoj ojciec". Wszyscy to powtarzali, a jemu nie spieszylo sie ani do giel ani do wielkiej fortuny. Moze Chloe miala mu to za zle? Cornelius odnajdywal sie tylko w swoich bohomazach. Sam nawet wielokrotnie w swoim rysowniku umieszczal portrety narzeczonej. Zawsze uciekal w ten rodzaj otepienia, gdy czul naplyw tak zwanej weny. Wbrew pozorom Chloe byla jego muza, nie potrafilby bez niej sie rozwijac i tworzyc. Skonczylby jako architekt, ktorego budynki zostalyby sprzedane na gieldzie za smieszne pieniadze. A czy Cornelius byl malo oporny na jakakolwiek nauke? Francuski nie mial podstaw logicznych, wymyslamy wyrazy, na ktorych lamiemy sobie jezyk, ale zeby bylo bardziej elegancko to nie czytamy jednej trzeciej wyrazow. Taki francuski zart. Ludzie mowia, ze to angielski humor jest kiepski, a co dopiero w jezyku "namietnosci"? Tu nawet "skurwysyn" brzmi jak "mega - seksowne - ciacho - ktore - kazda - kobieta - schrupie". Wszystkie lecialy na francuskie pochodzenie, dlaczego i on nie mogl byc kims takim? - Oui, Oui, na pewno bylo fąntastik! - rzekl, specjalnie brnac w dalej swoja tandete i cala francuska elegancje. Nawet siegnal po papierosa, czujac lekka ulge, ze w koncu moze przy niej palic. Az napial wszystkie miesnie plecow, jakze obolale po nocy i wyciagnal reke po paczke, lecz za nim ja siegnal, oberwal poduszka. Usiadl nagle na lozku, spogladajac na Chloe zdezorientowany. - Za co? No za co? - spytal, wciaz sie zastanawiajac, czy przypadkiem jej nie obrazil, a moze zrobil cos niekontrolowanego? - Pardą mła mładmułazel ale por ke? - dodał, jeszcze raz sięgając po papierosy. Telefon zabrzeczal wesolo, a Cornelius katem oka probowal dostrzec, kto tez napisal do jego narzeczonej. Dobrze, ze nie zobaczyl wiadomosci od Aidena. Znowu oberwal poduszka. Zasmial sie. Odwrocil sie gwaltownie do Chloe, zaczynajac jak laskotac. Niestety poduszka byla (na razie) za daleko, aby mogl uzyc ja jako broni. | |
| | | Chloe Demarchelier Administrator
Liczba postów : 1003 Join date : 28/12/2011 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: Sypialnia Sro 8 Sie 2012 - 9:40 | |
| Chloe nie wiedziała jak to jest, nie rozumiała fenomenu narkotyków, nauczona, że nałogi są dla ludzi słabych. Jej ojciec pił bardzo rzadko i nigdy w domu, swym żonom/partnerkom nie pozwalał, ostatnim tchnieniem ojcostwa nie chcąc dawać córce złego przykładu. Nie palił też papierosów, ceniąc siebie za bardzo, by się niszczyć za własne pieniądze, nawet jeśli takiemu mężczyźnie jak Felix Demarchelier papieros pasowałby niesamowicie. Jedynie jej babcia miała kilka swoich małych miłostek, głównie do koniaku, choć lubiła czasem chlapnąć sobie coś mocniejszego, zwłaszcza, gdy przyjeżdżała do niej rodzina z Rosji. Zatem, znów, pozbawiona przykładu, miała spory problem ze zrozumieniem sytuacji, gdy Kornel trafił na odwyk. Martwiła się i bała, obejrzawszy chyba wszystkie dostępne filmy o uzależnieniach, nie wiedząc kompletnie jak mu pomóc, co robić, czy robić cokolwiek, czy stanowić tylko bierną podporę. Była przerażona statystykami, jak rzadko udaje się wyjść z tego syfu, wyznaniami byłych ćpunów, jak ciężki jest to wyczyn. Dlatego na całe szczęście nie czytała w myślach, bo przeraziłaby się, gdyby usłyszała, że znów chce brać, tym razem wymówkę znajdując w szczęściu. Jeszcze jak leżała, zerknęła na swój serdeczny, przyozdobiony palec przelotnie, przypominając sobie jak to było z jej ojcem. W końcu czterokrotnie żonaty, jednak nigdy nie widziała jakieś zmiany w zachowaniu i relacjach przed i po otrzymaniu pierścionka, chociaż wyraźnie Kornel miał lepszy gust jeśli o biżuterię chodzi niż jej ojciec. Jej matka była młoda gdy urodziła Chloe i wyszła za jej ojca i jak widać nie najlepiej jej się to opłaciło, choć pewnie finansowo do dziś żyje w dostatku. Pośpiech nie zawsze był dobrym doradcą, zatem całkiem jasne, że trochę się przejęła prędką decyzją. Ile byli razem? Kilka miesięcy. Czymże to było wobec całego życia, które mieli razem spędzić szczęśliwie? Nie był to jednak najlepszy czas na dołujące myśli i rozkminy z rodzaju tych kończących świat, stawiających na wszystkim grubą kreskę i każące zupełnie odmienić swoje życie. Śmiała się z jego francuskiego, bo nikt tak śmiesznie go nie parodiował jak on. - Powinieneś inaczej zaakcentować - rzuciła z rozbawieniem, chociaż babcia Demarchelier byłaby pewnie urażona, jako osoba skrajnie mocno poczuwająca się do swojej narodowości. Z jej gardła wydobył się perlisty śmiech, widząc jego zdezorientowaną minę, gdy go uderzyła poduszką, że prawie spadła z łóżka. Zarejestrowała brzęczenie telefonu (skąd się tu wziął, nie był na dole? lunatykowała? skoro tak, to nic dziwnego, że przez sen rozprawia o torebkach...), jednak całkiem je zignorowała, broniąc się teraz przed Kornelem, gnąc się i śmiejąc głośno przy każdej łaskotce. - Hahahahaha, przestań! - powtarzała, wciąż okładając go poduszką, aż wreszcie ta wypadła jej gdzieś i była bezbronna. Dobrze, że mieli dużo ich jeszcze w zanadrzu. | |
| | | Cornelius Lancaster Uczeń
Age : 31 Liczba postów : 358 Join date : 22/02/2012 Skąd : Dover
| Temat: Re: Sypialnia Pią 10 Sie 2012 - 9:20 | |
| Trudno jest mowic "rozumiem", gdy czlowiek nie przeszedl tego samego. Gdy wydal swoje ostatnie pieniadze na mala dawke heroiny, a wiedzial, ze nic nie zje i rachunki (boze jakie rachunki, Corneliusie, na litosc boska, mieszkales wtedy w ruderze - w tym opuszczonym domu, do ktorego dzieci boja sie wejsc, bo straszy) sa niepoplacone. Gubi sie czlowiek we wlasnym klamstwie, musi reklamowac portfel, bo w magiczny sposob znikaja pieniadze, a nie pomnazaja sie jak bylo przeciez napisane w promocji! Klamstwo, klamstwo, wszystko klamstwo - tylko to nas otacza. Pamietal, ze kupowal wtedy z Nia, swietej pamieci Nia, bezimienna Nia, ten portfel. Spedzil tyle nocy, aby zapomniec te pieprzone imie. Ten widok, gdy wbila sztylet w brzuch, zabijajac siebie i dziecko. Ostrze podraznilo, w tym uscisku smierci, narzady i ugodzilo serduszko malego. Nie da sie powiedziec jakiemukolwiek czlowiekowi "rozumiem Twa niedole, stary, ale wez sie w garsc, bo kurwa zalosny jestes". Kazdy jest do kitu w swoj wlasny sposob. Ty kradles i wpadles. Ty zaszlas w ciaze z kolesiem, ktory obiecywal gruszki na wierzbie. Ty cpales, biedny kolego! A Ty, co Tobie dolega? Gniew, chciwosc, nieumiarkowanosc w jedzeniu i piciu? Smieszny jestes. Idealna rodzina, taka bez skazy - to Twoja slaba cecha. Zawsze ulozona fryzura matki, nigdy nie mogliscie jej zobaczyc bez makijazu. Chcialas byc taka sama. Zylabys we wlasnej bajce, w tej ktorej maz Cie kocha i nigdy nie watpi. Kocha Twoja urode, ceni za inteligencje, ktora i tak gardzi przy wplywowych ludziach - jak kobieta moze byc oczytana? Mialas byc ksiezniczka, w objeciach szlachcica, najlepiej z samej eleganckiej Francji, wszak to ksenofobi. Chloe trafila na tatuazyste, ktorego wrogiem sa zasady, Ale prawda byla jedna: kochal ja szalenie, w kazdej chwili - o glodzie, poranku, w pracy, w durnej szkole, palac papierosa, umierajac sam w samotnosci wsrod swoich problemow, dzwoniac do ojca i mowiac, jakim to bedzie swietnym architektem, wszak dostal sie na studia. Och, zapomnial jej to powiedziec! To bedzie nasza slodka tajemnica. Filmy, najlepsze ukazanie piekla, w jakim znajduje sie czlowiek - ten tonacy, chwytajacy sie brzytwy, ktora bolesnie rani jego dlonie i wcale nie ratuje. A on czeka, czeka na te pomocna dlon sekund kilka, a potem sie zatraca.W czym tak naprawde dusila sie Chloe? Co dawalo jej tyle sil, takiego kopa? Co bylo jej uzaleznieniem? Jak bardzo pragnela dotyku zlotej karty kredytowej i szalonych zakupow? - Jak, ma maldmulazel? - spytal, szczerze nienawidzac francuskiego. Wszak on kochal twarde jezyki! Holenderski, niemiecki - to bylo cos! Widac bylo ich moc, wielkosc narodu, ich odwage. A Francja... Byla dumna. Kupic tu pieczywo bylo misja, ktora powinien zlecac ONZ. Mowi sie wyraznie, slownikowo wrecz, a Ci ze nie rozumieja i gadana sie powtarza. Pieczywo. Chciec. Kupic. Ni cholere, prychna pod nosem i pojda czytac gazete. A Cornelius szlag trafi. Tak kochal Francje, dokladnie tak. - a moze fataSIK - dodal zaraz, zastanawiajac sie, czy wszystkie przymiotniki we francuskim konczac sie na "sik", ktore nie wymawia sie w prawdzie jak "sik", bo to bardziej "si" z koncowka k, ktora jest niema, ale jednak jest, bo francuz musi ja slyszec, poniewaz inaczej nie zrozumie calego przymiotnika. Gdy zaczela sie smiac, jego serce rowniez jakby usmiechnelo sie. Zdecydowanie jeszcze raz na nowo ozylo, tak jak wtedy, gdy bylo reanimowane, a jedyna nadzieja jaka byla to slynne powiedzenie lekarzy "robimy to co w naszej mocy". Ich la puissance byla inna. Chloe puissance nakazywala mu zyc i walczyc ze swoim glodem. Az nachylil sie, przestajac ja laskotac na ten moment, aby pocalowac jej usta. Jeszcze raz ich posmakowac. Zamiast sniadania, bo cholernie burczalo mu w brzuchu. I telefon znowu zabrzeczal. Dlaczego Demarchelier, jeszcze panna, nie nauczy sie, ze Cornel musi przed zasnieciem ulozyc wszystkie telefony, nawet nie jego, na stoliku nocnym. A co jesli jego siostra, ktorej szczerze nienawidzi, bedzie potrzebowala pomocy? Sam moglby ja udusic, gdy swiat sie skonczyl, bo rzucil trzynastolatke chlopak. A to tragedia. Zrezygnowany wywrocil oczami i siegnal dlonia po iphone, ktorego zaraz wypuscil z rak na ciemnego koloru panele. Spojrzal na Chloe, zaprzestajac calowac jej zarys zuchwy. Zakulo go serce. Aiden, dwie wiadomosci. Zszedl z niej, nie laskoczac jej wiecej. Czul sie jak duren - w koncu ilez awantur mozna robic o jednego czlowieka. Przygryzl warge, odwracajac sie do szafy, stojacej obok. Wzial czyste bokserki, ktore zalozyl gdzies po drodze, idac do kuchni. Milczenie i krzywda - jak szybko uda mu sie po prostu znikac z tego jebanego trojkata? | |
| | | Chloe Demarchelier Administrator
Liczba postów : 1003 Join date : 28/12/2011 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: Sypialnia Czw 16 Sie 2012 - 11:41 | |
| Nie miała przesadnej cierpliwości do tej jego francuszczyzny, porzucając wszelkie próby nauczenia go poprawnej wymowy choćby podstawowych zwrotów, w razie gdyby postanowili odwiedzić Paryż, a co za tym idzie rodzinę Chloe. Zaskakujące, jak z tępym oporem wciskał w każde słowo niemiecko-holenderski, twardy akcent, czytał całe wyrazy, ze wszystkimi końcówkami, niemalże artykułując każdą literę i absolutnie nie dał sobie powiedzieć, że 'r' czyta się gardłowo, a nie zwyczajnie, jak to czynił mimo miliona uwag. Postanowiła po prostu, że wizytę u Demarchelierów można odwlec, choć nie uciecze, a do tego czasu może wymówi poprawie chociaż "Bonjour!". Będą nad tym pracować, z pewnością. Oplotła go ramionami wokół szyi gdy ją pocałował, przedłużając cały przyjemny precedens, kiedy jej telefon zabrzęczał znowu. Chloe przyzwyczajona była do tego, że telefon się bardzo często ignoruje, zwłaszcza, gdy z narzeczonym swym akurat się całuje, dlatego wywróciła oczami, ręce wyciągając nad głową, gdy Kornel postanowił wziąć telefon. Nie zaprotestowała, no bo czemuż? Nie zdradzała go permanentnie, nie miała przed nim tajemnic, poza tym o poranku spodziewałaby się jedynie smsów od któreś koleżanki na tematy ograniczające się do zakupów i czynności im towarzyszących. Wystraszyła się na dźwięk uderzenia telefonu o ziemię, aż uniosła się podpierając się na łokciach. - Co się stało? - atmosfera natychmiast zrobiła się gęsta i chłodna, zwłaszcza gdy ot po prostu wstał bez słowa i wyszedł z pokoju. Schyliła się po telefon, dostrzegając dwa nowe smsy od Aidena (jezu, granie w tak odległej już przeszłości robi mindfuck), zmartwione, pytające o Prudence. Zamknęła na chwilę oczy, słysząc powolne kroki Kornela na schodach, przykładając sobie dłoń do skroni. Miała teraz ochotę zostawić tą zazdrość i wyjść z domu, w którym w tym momencie czuła się obco, nawet z tym romantycznym napisem na ścianie. Rzuciła telefon na łóżko i chwyciła szybko koszulkę Kornela i zeszła na dół. Przecież problemów w narzeczeństwie nie rozwiązuje się przez ucieczkę, tak? Weszła do kuchni, sytuacji nie rozumiejąc. Przyjęła oświadczyny, była już jego, a poza sobą nie mogła dać mu nic więcej. Żadnym zapewnieniem poza tym już nie dysponowała. Westchnęła przeciągle. Tchórzostwo, niemoc, nazywać można różnie, lecz ona już nie miała do tego głowy. - Chyba się pospieszyliśmy - powiedziała nie patrząc w jego stronę. Po czym spuściła wzrok całkiem, poszła do przedpokoju i ubrawszy się w cokolwiek wyszła, zamykając cicho za sobą drzwi.
zt | |
| | | Cornelius Lancaster Uczeń
Age : 31 Liczba postów : 358 Join date : 22/02/2012 Skąd : Dover
| Temat: Re: Sypialnia Sro 22 Sie 2012 - 13:49 | |
| "To tylko krok, by granice przekroczyć Spuścić wzrok, nie patrzeć w oczy Przeszłość oddzielić grubą kreską Lecz może zdążę ułożyć jeszcze wszystko przed śmiercią To tylko krok, by pomyśleć i się cofnąć Zatrzymać w gardle słowo, które może kogoś dotknąć Czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku Bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze, niż spokój"Klotnia, placz, lzy i krzyk. Wieczne "kocham Cie", "gowno wiesz". Patrzyl, jak odchodzi. Chcial pobiec za Chloe, chwycic ja za reke, jeszcze raz mowiac "nie badz glupia, jestesmy dla siebie stworzeni". Zostal przy blacie, widzial jak faluja jej wlosy. Dziwne cieplo zapieklo go w okolicy serca. Wszystko krzyczalo, ze nie powinien podejmowac decyzji tak gwaltownie. Dlaczego dramat musial istniec na dramacie? Czy w tym takcie nie przewidzial kompozytor pauzy na te historie? "Tylko Ty i ja", powtarzali wczoraj. Klamala. Tak sobie wmawial, zeby nie widziec w tym swojej winy. Ten dom az tonal w jej cieple. Wszedzie odbijal sie echem jej glos, ciche "skarbie", "kocie". Dzwieki krokow piescily sciany w kremowym kolorze. Idzie? Wraca? Az stracil oddech, przylozyl dlon do obojczyka, czujac jak szybko i mocno pulsuja mu zyly oraz tetnice. Nadzieja, nadzieja pomogla mu wyprodukowac troche gramow odwagi. Scisnal lekko jablko, ktore trzymal w dloniach. Jak dlugo mozna oddychac marzeniami? - Chloe, przepraszam, szalenie przepraszam, po prostu... - urwal w polowie zdania, widzac, ze chyba juz ma przewidzenia. Opuscila go na dobre, a nic nie powiedzial. Nie mogl otworzyc ust, czul ciezar na wysokosci krtani. Ilez razy mialby powtarzac slowa tak oczywiste? "Bo jestesmy dla siebie stworzeni". Pieprzone przeznaczenie uknulo spisek. Ona i on, liczyl sekundy i czas pomiedzy nimi. Raz, dwa, wrocisz teraz, cztery piec, otworzysz zamek. Wariatko, nie przekrecalas klucza, nie musisz go szukac. Szesc, siedem, chodz juz do mnie. Osiem, dziewiec, wroc, dziesiec, kochajmy sie nadal. Tonal we wlasnej nadziei, wariat i naiwniak. Moze miala racje? Rzucil jablkiem w sciane, przestajac slyszec kroki. Juz nawet wyobraznia go opuszcza. Co mial teraz zrobic? Kazdy normalny facet chwycilby swoj telefon i zaczal zaliczac dupeczki, z ktorymi nie mogl sie spotkac bo "ta jedyna, wiesz, ale i tak daj mi swoj numer". Poszedlby sie napic, napisalby do kumpli, do ktorych nie dzwonil, bo interesowal sie tylko wlasna miloscia. Miloscia, jakze sie on ludzil. Zatracilby sie w alkoholu, seksie dostepnym w kazdym kiblu w klubie, zatracajac swoja nature "moja Ty Chloe kochana, kocham Cie". Zapomnialby, na pewno. Moglby spakowac walizki, wyruszyc w podroz do Krainy Medytacji i poznac prawdziwe ja. A on wlaczyl muzyke. Niewazne jaka, niewazne po co. Jeszcze raz zerknal na swoje dlonie, na nowy tatuaz Jej imienia. Dal glos na maksa, probujac na chwile odetchnac od tego wszystkiego. Pierwszy oddech. Czul sie winny. Powinien chwycic telefon, zaczac przepraszac, nie pozwolic dojsc jej do glosu, chcial byc egoista, bo nie potrafil mieszkac sam. Bal sie chorej samotnosci, ktora zezre dobra dusze i kilka slow. Stanie sie zgorzknialy, a potem jeszcze bardziej wycofany i cichy. Uczyli go walczyc, gdzie jest ten telefon? Drugi oddech. Glod, dziki, niebezpieczny scisk w okolicy zoladka. Kolejny pod watroba, trzeci ten ostatni. Mysli o Chloe odeszly na bok. Skoro nie sa razem to chyba moze? Tylko chwile, tylko zobaczy, tylko poczuje pierwsze poczucie ciepla, potem zimna, a nastepnie drugie i trzecie, odplynie tylko na chwile, sam sobie to obiecal. Trzeci oddech. Tyle walczyles z glodem, teraz tez wygrasz. Nie lubil tego uczucia. Stal jakby na rozdrozu drog, ktore decyduje o jego zyciu. Be good, be bad - slyszal w myslach i zaczynal czuc sie jak wariat. Wykonal krok. Mogl sie cofnac, mogl pomyslec, zadzwonic do kogokolwiek. Poszedl do sypialni, ogladajac sie co i raz za siebie, czy na pewno nikogo nie ma, czy na pewno nie wrocila. Wzial telefon, piszac krotkiego sms. Do jednej osoby, nikt wiecej wiedziec nie musli, przeciez tylko sprobuje! To nic zlego. Jest silny, przeciez dawno nie mial randki z Nia. Wytrzymal, wiec da rade potem. Teraz to tylko na odprezenia, dla nowego zycia. Czwarty oddech, pierwsze siegniecie do szulfady. Oklamal ja, ze wszystko wyrzucil. Ale czasem wieczorami lubil patrzec na bialy proszek, ktory lekko szelesci, gdy dotyka go palcami. Zrobil tajny schowek, wiedzac, ze na pewno, nigdy tam nie zajrzy po strzykawke. Heroina przeciez lezala na samym dnie szuflady, to igly chowal po katach. Piaty oddech, szybka decyzja. Kilka ruchow, tak mechanicznych. Przeciez robil to tyle razy. Raz dwa wlozyl igle do strzykawki, nie zastanawiajac sie, czy jest czysta czy juz uzywana. Kiedys zawsze o to dbal. Wykupywal igly w aptekach, trzymajac je w sterylnych opakowaniach. Zoltaczka przerazala go, tak samo to jak szybka smierc, wirusowane zapalenie watroby. Teraz nie bylo to wazne, przeciez zobaczy tylko jak kropla blyszczy w swietle dnia i predko schowa wszystko na miejsce. Szosty oddech i nawet nie zauwazyl, kiedy przygotowana heroina powoli wplywa do jego zyly. Cieplo, niewyobrazalny gorac predko zdewastowal krwioobieg Corneliusa. Powtarzal sobie, ze tylko spojrzy, ze to juz za nim, ze nie jest tym samym czlowiekiem, ktorym kiedys byl. A wszystko dzieki niej. Zobaczyl jej twarz, rozesmiana. Byli w Paryzu, pod sama wieza, probowala go uczyc slow po francusku, a on palac papierosa, poprawil kapelusz, gardzac tym jezykiem. Gwalcil jego lekkosc i eterycznosc swoim twardym akcentem. Ik hou van jou Siodmego oddechu nie bylo. - Spoiler:
Dzień jak co dzień, poranek jak każdy inny Raz śnieg, raz deszcz, czasem trochę słońca Mówią - Ryj nie szklanka nie zbiję się, ale blizny pozostają To nie był pierwszy raz, to był ostatni raz
1. Mówią "możesz wszystko", więc głowę mam spokojną Może Ty, ja wiem, że czegoś mi nie wolno Mówią "to się opłaca, więc skąd skrupuły?" Ja wolę wiedzieć, co warto. Niezależnie od sumy Niezależnie od dumy, reperkusji i skutków Nawet gdy uwodzi głupców, idą za czymś tłumy Mówią "prać brudy należy w wąskim gronie, za kurtyną" Ale cóż i tak masz brudne dłonie Stoję, nic więcej i nic mniej, niż człowiek Z każdą wadą i zaletą gotów konsekwencje ponieść Stanąć w obronie, lub uderzyć pierwszy Milczeć, lub wziąć pióro i pisać trudne wersy I nawet jeśli milczę, gdy trzeba krzyczeć Nawet kiedy krzyczę, gdy powinienem milczeć Sumienie da mi znać Popiół mam zawsze przy sobie i nie musisz mi pomagać Sam wysypię go na głowę
Ref. To tylko krok, by granice przekroczyć Spuścić wzrok, nie patrzeć w oczy Przeszłość oddzielić grubą kreską Lecz może zdążę ułożyć jeszcze wszystko przed śmiercią To tylko krok, by pomyśleć i się cofnąć Zatrzymać w gardle słowo, które może kogoś dotknąć Czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku Bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze, niż spokój
2. Nie chcę decydować o tym, co uważasz za słuszne Lecz dlaczego tylko ja mam uważać? Kłótnie zniszczyły wiele relacji na mej drodze Ale cóż, wiem co myślę, nie na wszystko się zgodzę Nie mam zamiaru spełniać czyichś oczekiwań W życiu nie chodzi o to by sympatię zdobywać Więc czasem ktoś zarzuci Ci egoizm - i co z tego? Masz wszelkie prawo do tego, by się bronić To boli - kiedyś blisko, teraz sobie obcy ludzie I trudno, tak musiało być Nie mam złudzeń, nie mam pretensji, nie czuję nienawiści Wszystkiego najlepszego, obcy jest mi smak zawiści Mszczą się słabi. Nawiedzeni chcą Cię zbawić Czasami duma nie pozwala spraw naprawić Cóż, czasem granicę ktoś przekracza, a w życiu? Nie ma powrotów, czas przecież nigdy nie zawraca
Ref. To tylko krok, by granice przekroczyć Spuścić wzrok, nie patrzeć w oczy Przeszłość oddzielić grubą kreską Lecz może zdążę ułożyć jeszcze wszystko przed śmiercią To tylko krok, by pomyśleć i się cofnąć Zatrzymać w gardle słowo, które może kogoś dotknąć Czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku Bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze, niż spokój
3. Tak wiele ocen wystawionych zbyt pochopnie Wiele decyzji podjętych zbyt gwałtownie Wracały do mnie, dlatego dziś biję się z sobą Jedynie, a w życiu innych stoję obok Czasem możemy nie znać czyjejś motywacji do czynu I oddalamy się od racji, odbierając zły azymut Słowo do wszystkich depozytariuszy prawdy Przyjdzie dzień, kiedy los to właśnie z was zadrwi Jeśli nie znasz warunków, fakty są Ci obce Jakbyś mieszkał na księżycu i chciał mówić coś o Polsce Czasem kompleksy biorą górę nad rozsądkiem Ale Twoje porażki z sobą to nie jest mój problem Kiedyś za wszystko w życiu sam odpowiem Nikt mniej i nikt więcej - po prostu człowiek Gdzie jest granica? Co wolno, i co warto? Szukam, a każdy krok jest dla mnie w życiu niespodzianką
Ref. To tylko krok, by granice przekroczyć Spuścić wzrok, nie patrzeć w oczy Przeszłość oddzielić grubą kreską Lecz może zdążę ułożyć jeszcze wszystko przed śmiercią To tylko krok, by pomyśleć i się cofnąć Zatrzymać w gardle słowo, które może kogoś dotknąć Czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku Bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze, niż spokój
Dzień jak co dzień, raz śnieg, raz deszcz, czasem trochę słońca
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Sypialnia | |
| |
| | | | Sypialnia | |
|
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|