|
| | piwnica | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Aiden Collier Administrator
Liczba postów : 1935 Join date : 26/01/2012 Skąd : NY, USA
| Temat: piwnica Wto 15 Maj 2012 - 7:03 | |
| Niesamowicie wąskie, ale długie pomieszczenie. Po obu stronach ciągną się rzędy sosnowych półek z najlepszymi winami, jakie burżujski świat może sobie wyobrazić. Jednak piwniczka nie pełni tylko funkcji zaspokajającej alkoholowe potrzeby - tylko tutaj można wymknąć się z jakiegoś uroczystego, męczącego obiadu pod pretekstem przyniesienia jeszcze jednej buteleczki, bo przecież nie wolno wykorzystywać służby. | |
| | | Aiden Collier Administrator
Liczba postów : 1935 Join date : 26/01/2012 Skąd : NY, USA
| Temat: Re: piwnica Sro 11 Lip 2012 - 16:08 | |
| Długa droga w dół. Aiden właściwie nie miał najmniejszego zamiaru iść za Wendy. Chciał siedzieć na tym wygodnym fotelu, męcząc ją tymi lekarzowymi gadkami - musiał skorzystać z okazji, że nie mogła uciec do jakiejś swojej bff, tylko była skazana na jego monotonny napieprz słowny. Jednak się wymsknęła. Jak to Wendy. I wcale nie był jakimś erotomanem, wcale nie mdlał na widok głębokiego dekoltu, tylko...skoro chciała się ulotnić, to proszę bardzo, on jako dżentelmen jej potowarzyszy. I poobserwuje idealną sylwetkę niknącą w mroku długich korytarzu do piwnic. Półmrok, zapach odświeżaczy powietrza (a nie kurzu! progres), strome schody - tyle razy biegali tędy jako dzieci, raz nawet Aiden wykonał widowiskowy fikołek do przodu, łamiąc sobie prawą rękę, jednak teraz było inaczej. I gdy zatrzasnęły się za nimi drewniane drzwi piwnicy Collier zdał sobie sprawę jak daleko zaszli. Ze swoimi relacjami. Od dziecięcej przyjaźni poprzez zauroczenie poprzez zadurzenie poprzez seksualny pociąg aż do nienawiści. I z powrotem, magnetyzm, łóżko, wyznania, niemalże siostrzana miłość. Przyjaźń? Wyminął ją, wyciągając z kieszeni spodni telefon i podnosząc go do ucha. Pięćdziesiąty ósmy telefon do Prudence. Bez odzewu. Słuchał głuchego sygnału patrząc na Wendy, opartą nonszalancko o półkę z winami. Rocznik 2000? Młode. I tanie. Dziadek naprawdę przestaje kontaktować ze światem. - Po co mnie tutaj ściągnęłaś? - spytał w końcu powoli, rozłączając się i odkładając telefon na pokraczny stolik. W głowie mając istny chaos. Nie był na lekkim rauszu tak jak Wendy, lecz zdecydowanie mieszało mu się pod brązową czupryną. Martwił się potwornie o Prudence. Tak do szpiku kości, mroziło go wyobrażanie sobie wszystkich okropieństw, które mogły się jej przydarzyć. Jednak logika nakazywała spokój. Którego nie potrafił w sobie wskrzesić, rozdarty pomiędzy strachem a mimowolnym podnieceniem. Zapach Wendy był wystarczająco oszałamiający, by zminimalizować niepokój. Może całkowicie przestanie się stresować jeśli ją dotknie? Może przestanie boleć go serce jeśli ją pocałuje? Przygryzł wargę, przejeżdżając dłonią po włosach. Swoich. Osobistycznych. Zwichrzonych już mocno. - Nie myśl, że zapomnę o lekarzu. Nawet jeśli użyjesz tej swojej sztuczki z manipulacją - zastrzegł słodko, zaciskając ręce na oparciu krzesła, które przed sobą obronnie postawił. Nie bał się Wendy, bał się swoich odruchów, pewien, że jego silna wola jest kurewsko słaba. Ślady po seksie z Habielem jeszcze nie znikły z jego ciała, brzydząc je i sprawiając ból, ale... Zabębnił palcami o drewniane oparcie, mając nadzieję, że Wendy się zaraz rozpłacze i że będzie ją tylko pocieszać. A nie pieprzyć. Na co miał nieziemską ochotę. | |
| | | W. Wingfield-Demarchelier Dorosły
Liczba postów : 238 Join date : 09/04/2012 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: piwnica Sro 11 Lip 2012 - 17:45 | |
| Miała ściśle określony cel, kiedy tutaj szła. Zagłębiając się w korytarze i mroczne strony domostwa Collierów, gdzie kiedyś potrafiła przesiadywać całymi dniami, widząc w tym wiele czaru i tajemnicy - nadal zresztą tak uważała, tylko nie zwracała na to uwagi, podniecona i wstawiona - nie myślała o tym, co będzie, ale o tym, co jest. Och, miła odmiana od humoru sprzed kilku dni, chociaż u Wends takie radykalne zmiany następowały często. Sinusoida jej życia nie miała końca. Jeszcze. Tak, wymknęła się. Nie tylko Aidenowi i jego racjonalniej argumentacji i czczej paplaninie, a także samej sobie, chcąc zafundować tej ponurej idiotce trochę zabawy. A do przysłuży jej Aiden, przyjaciel na każdą sytuację. Nawet na taką, a może raczej - szczególnie na taką? Ku jej zdziwieniu jednak, zamiast od razu przejść do rzeczy, wyciągnął telefon i z niepokojem w oczach zastygł z nim przy uchu. Oho, niedobrze było. Panna Wingfield zawsze szanowała jego związek z Prudence, uważając to za coś, co jest chłopakowi potrzebne, a nawet niezbędne, dzięki czemu mogła popatrzeć na niego jak na faceta, który myśli tylko o swojej dziewczynie. To było słodkie. Och, ale że Aiden? Dziwne. Teraz jednak w zniecierpliwieniu przewróciła oczami, gdyż było to jego kolejne połączenie bez odzewu - trudno było nie zauważyć czuwania przy telefonie - którym się zamartwiał. A nie powinien. Tyle rzeczy miał teraz na głowie. Ona zresztą też. Obydwie powinni się rozluźnić w swoim towarzystwie. Przecież zawsze sobie pomagali. - Jakim lekarzu... - szepnęła, odrywając się w końcu od szafki, która była mniej niż niewygodna, a jeszcze bardziej niestabilna - jeszcze tylko brakowało narobienia szumu w winnicy - i podchodząc do Aidena, ominąwszy tę śmieszną przeszkodę, jaką było krzesło. Trochę słabo się bronił, jak widać. A ona nie chciała teraz pamiętać o niczym, co pozostało na zewnątrz. - Nic już nie mów, okej? - ucięła wszelkie konwersacje, nawet jeśli zmierzały do końca, nie zamierzając nic wyjaśniać, z niczego się tłumaczyć. Co mu się stało? Przez chwilę patrzała na niego ze smutkiem, ale w końcu pogłaskała go po policzku i pocałowała szaleńczo, oddychając coraz szybciej i wsuwając mu ręce pod bokserki. Czy było w tym pomieszczeniu jakiekolwiek wygodne miejsce? Ewentualnie stół. Na którym leżał telefon Aidena. | |
| | | Aiden Collier Administrator
Liczba postów : 1935 Join date : 26/01/2012 Skąd : NY, USA
| Temat: Re: piwnica Sro 11 Lip 2012 - 18:38 | |
| Wywrócił oczami, słysząc jej nic nie rozumiejący szept. Była taka naiwna. Najchętniej przełożyłby ją przez kolano i sprawił porządne lanie, jak małej, niesfornej dziewczynce. Która boi się dentysty. Owszem, mógł też zadziałać jakąś przynętą a nie karą, ale nie do końca wiedział co może Wendy zmusić do racjonalnego myślenia. Przecież miała wszystko, dosłownie wszystko. Oprócz zdrowia. I miłości. A tylko tego Aiden nie mógł jej zapewnić. Patrzył więc ze zrezygnowaniem na Wendy, zbliżającą się powoli, z tym flirciarskim uśmiechem, zmrużonymi oczami i prośbą na ustach. O nie mówienie. Nie poruszanie problemów. Zapominanie. To mógł jej zagwarantować. Gdy tylko ich usta się spotkały poczuł nagłe spięcie jej ciała, jakby podłączono ją do prądu - albo wibratora? - spomiędzy jej warg wydarł się spazmatyczny wdech; czuł szybsze bicie jej serca i wręcz parzące dłonie pod materiałem bokserek Morato (especially for Chloe :*). Czuł swoje podniecenie, czuł łamiące się blokady, czuł zupełny brak Prudence. Zostawiającej go po raz kolejny. Przejechał dłonią po plecach Wendy, rozpinając zamek błyskawiczny jej sukienki, tak, że zsunęła się gładko na podłogę. Pozostawiając Wingfield wyzywająco półnagą. I tak bliską, że poczuł się niebezpiecznie przytłoczony. Z jednej strony chciał ją przyciągnąć jeszcze bliżej, by nie przerywała ruchów dłonią, z drugiej strony w głowie zapaliła mu się lampka ostrzegawcza. Pobudzająca nie erotycznie a...logicznie. A Aiden nauczył się już słuchać swoich instynktów. Szarpnął Wendy za włosy do tyłu - czy po chemii będą wypadać? czy będzie nosić peruki? czy będzie zbyt słaba na erotyczne potyczki? - tak, że oparła się gwałtownie o długą szafkę z winem. Chwiejącą się gwałtownie. - Nie traktujesz mnie przypadkiem jak cudownego leku na zapomnienie? - spytał ostro, robiąc krok do przodu i przeginając jej głowę (za włosy, brutalność :C) do tyłu, by mógł spojrzeć jej w oczy. Oczy opanowane jego mocą. - Jestem twoim przyjacielem, nie dziwką zapewniającą Ci dobry humor i chwilowy brak depresji - wycedził prosto w jej usta. Ostro. Lecz mało konsekwentnie. Nie mógł się powstrzymać od przejechania językiem po jej pełnych wargach i mocniejszego popchnięcia jej na ścianę. To nic, że butelki zadrżały i zapewne korki mocno wbijały się Wendy w plecy. Jakoś - wyjątkowo - o dżentelmeńskości zapomniał, skupiony na irytacji i rosnącym podnieceniu. | |
| | | W. Wingfield-Demarchelier Dorosły
Liczba postów : 238 Join date : 09/04/2012 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: piwnica Sro 11 Lip 2012 - 22:44 | |
| Sukienka efektownie zsunęła się pod kostki Wendy, a ona poczuła powiew chłodu na opalonej, rozgrzanej skórze. Gęsia skórka. Czyli wszystko zaczynało się na nowo. Już zdążyła zapomnieć - w końcu minęło tak dużo czasu, naprawdę - jak seks z Aidenem i wszystkie towarzyszące temu okoliczności mogły być niebezpieczne, pociągające, irytujące i zabawne jednocześnie. A zwłaszcza wtedy, kiedy obydwoje mieli coś do powiedzenia. W tym wypadku było tak tylko z nim, gdyż ona preferowała słodkie zapomnienie... Wait a second, czyżby on właśnie sugerował, że miała go za nic? Nie, raczej powiedział to dosadnie, a było to coś, co zraniło bądź co bądź wrażliwe serduszko Wendy. Wrażliwe na pewno na przyjaźń i zaufanie, którego teraz brak okazał chłopak, dając się ponieść jakimś chorym wymysłom. Musiała to sprostować, musiała. Pociągnięcie za włosy bolało, zwłaszcza kiedy walczyła z jego mocnym uściskiem, starając się podnieść głowę nieco wyżej. Twarde kanty na nagich plecach także nie były zbyt komfortowe, ale dziewczyna rozkoszowała się tym szorstkim dotykiem, jakby był sensem jej życia. Może w tej chwili. Zmrużyła lekko oczy, poddając się niemal całkowicie działaniu jego mocy, która obezwładniała ją i sprawiała, że wszystko było wyraźniejsze. Czuła przyjemny zapach jego skóry, szorstkość zarostu i oddech. Oddech, który także nie pozostawał spokojny. A po chwili już miała wrażenie, że szafka spada, a za chwilę usłyszy huk roztrzaskującego się szkła. Jednak jedynym dźwiękiem były ich oddechy i stukot szpilek Wendy, kiedy przemierzyła kilka kroków, by się o niego oprzeć i z rozpędu wpakować obydwoje na przeciwległe półki z wiekowym trunkiem. - Jak możesz mieć jakiekolwiek wątpliwości - warknęła z wyrzutem, ale wyrzutem jękliwym, pragnącym wyraźnie jego ciała. Gdyby nie była przyszpilona mocą Aidena, zapewne obraziłaby się z przytupem, jak na księżniczkę przystało. Przejeżdżając rękami po jego plecach i brzuchu poczuła bandaż. No tak, piwnica. Nie zainteresowała się wtedy do końca, czy było to coś poważniejszego, ale to było właśnie w jej stylu. I naprawdę kochała Aidena na swój sposób. Jak brata. Nie jak dziwkę. Bo gdyby nie on, już dawno by zginęła. Utopiłaby się w morzu swoich łez i żalów, a tymczasem naprawiła chociaż część siebie - z drugą częścią nadal miała niemałe problemy. Złapała go mocno za kark, wbijając w jego skórę także swoje paznokcie, jakby chciała zatrzymać go swoimi szponami i zapewnić sobie bezpieczeństwo. Później znów zasmakowała jego ust, zatracając się w collierowskim pocałunku, który po chwili przerwała, żeby zjechać do jego szyi. Nie było w tym wszystkim końca. Czuła, jak w Aidenie rośnie podniecenie wraz z czymś bardziej materialnym i było to tak znajome, miłe uczucie, że przywitała je niemalże z wielkim okrzykiem. Ona już stała na granicy wytrzymałości, półnaga, przylepiona do jego ciała, wczepiająca ręce w jego kark i włosy. Szybko jednak przeniosła je niżej, zsuwając cale jego okrycie od pasa w dół. | |
| | | Aiden Collier Administrator
Liczba postów : 1935 Join date : 26/01/2012 Skąd : NY, USA
| Temat: Re: piwnica Czw 12 Lip 2012 - 10:07 | |
| - Spoiler:
Słysząc ton Wendy - pragnący, łaknący, ani odrobinę zły czy obrażony (nowość dla wszystkich znających pannę-kapryśną) - uśmiechnął się. Przez zaciśnięte zęby. Przez co wyglądał jak wygłodniały wilk z Czerwonego Kapturka. Ewentualnie jak przystojniejsza wersja Teda Bundy'ego, czyhającego na swoją kolejną ofiarę. Udając kalekę. Emocjonalnego, na przykład. Czuł się zdeprymowany, zdenerwowany, niechętny i chętny aż za bardzo. W jednej chwili. Za duży rozstrzał uczuć, zbyt wiele pragnień do zrealizowania. Chciał widzieć Wendy przed sobą na kolanach, chciał widzieć Wendy na szpitalnym łóżku w białej piżamie z kroplówką sięgającą jej lewej dłoni. Chciał siedzieć samotnie w pokoju wydzwaniając do Prudence po raz setny, chciał zaciskać pięści z wewnętrznego bólu, chciał zapomnieć o tym, że Wright znowu zdecydowała za niego. I potraktowała go jak dziecko. Z którym się nie rozmawia, którego się nie informuje. Była pewna, że zaczeka? Że spokojnie będzie odliczał dni w nieskończoność aż w końcu raczy łaskawie się odezwać? To on wyświadczał łaskę innym, nigdy odwrotnie. Gdy oparł się mocno plecami o ścianę pełną butelek (Wendy była w chwilach naćpania niezwykle silna - z chorobą też sobie poradzi?) zdał sobie sprawę, że ma wybór. Mógł się postarać, mógł odepchnąć Wendy, mógł ponownie wyciągnąć telefon i mieć głupia nadzieję. Mógł też...poczuć jej paznokcie, wbijające się mu w kark, do krwi; mógł pocałować ją mocno i namiętnie, łapiąc za włosy i przyciągając bliżej siebie; mógł się poddać, lecz poddać świadomie. Nie staram się. Bo Ty też się o mnie nie starasz, Prudence. Czyli nie ma nic bardziej romantycznego niż zdrada z romantyczną myślą o swojej miłości gdzieś z tyłu głowy. Złapał ją za bark i popchnął nieco do tyłu, tak, że oparła się o dość niewymiarowy stół. Butelki stojące na nim zatrzęsły się gwałtownie i powoli sturlały na podłogę, roztrzaskując się na kawałki. Ale Aiden już tego nie słyszał, zsuwając z nóg Wendy bieliznę - czarna koronka? ta czerwona kokarda z prawej strony? czy to nie te same, które ściągał z dziewczyny we Francji, w hotelu z widokiem na szpital psychiatryczny? - i przejeżdżając powoli językiem od jej kolan, poprzez uda, zatrzymując się na dłużej na kobiecości. Pieścił Wendy powoli, rozkoszując się każdym jej głośniejszym oddechem i jękiem, trzymając mocno jej kolana. Jego moc bywała irytująca, zwłaszcza w trakcie takich oralnych igraszek. Dziewczęta nie wytrzymywały napięcia i szarpały go zawsze do góry, nie pozwalając się mu nacieszyć bliskością, smakiem, zapachem, władzą nad ich rozkoszą.
| |
| | | W. Wingfield-Demarchelier Dorosły
Liczba postów : 238 Join date : 09/04/2012 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: piwnica Czw 12 Lip 2012 - 16:05 | |
| - Spoiler:
Wiedziała dobrze, że już nie będzie miał nic przeciwko, nawet jeśli w głowie siedziało mu co innego - a łatwo można się było domyślić, że nie myślał teraz tylko obsesyjnie o seksie z nią. Można by powiedzieć, że tym razem ona chciała bardziej niż on. Psychicznie oczywiście, nie będąc uwiązaną w żaden sposób. Gdyby Aiden zostawił ją właśnie w tej chwili, rozpaloną i łaknącą jego ciała, nie wiedziała, co by zrobiła. Chyba rzuciłaby się za nim, ale nie w erotycznym szale, a tym zwykłym, najnormalniejszym. Pomieszanym. Bo na pewno jednocześnie nie powstrzymałaby się przed osunięciem się przed nim na kolana. Ona, księżniczka, klękająca przed kimś? Niebywałe, niespotykane, szansa jedna na milion. Ale nie tym razem. Silna, choć uległa, pozwalająca robić ze sobą wszystko, rozkoszowała się teraz tym uczuciem w dole brzucha, które nie pozwalało jej na rozsądne myślenie. Mąciły jej się zmysły, oczy zachodziły mgłą, a wszystko działo się z zawrotną prędkością. Obydwoje narzucali sobie tempo, jakby bali się, że ktoś może wejść, przerwać ich minuty przyjemności, jednocześnie obdzierając z tajemnicy. Ale po prostu tak musiało być - szybko, energicznie, intensywnie. Do zdrętwienia kończyn i całkowitej niemocy. Rozszerzała nogi, chcąc zaczerpnąć jeszcze więcej dla siebie, jęcząc i krzycząc, wplatając palce w jego włosy. Ale nie długo to trwało. Ledwo zdążyła poczuć tę elektryzującą falę, wyginającą jej ciało w łuk, ciągnęła go w górę, chcąc więcej i więcej kontaktu z jego gorącą skóra. I ze wszystkim innym. Był gorący i pulsujący, gotowy, po chwili więc pomogła mu w siebie wejść, czując się wspaniale. Tak, jakby całe napięcie z niej powoli uchodziło, przeznaczając energię na wszystko, byle nie myśleć o tym, co ją gnębiło. Wiedziała, że to wróci po wszystkim. Może ze zdwojoną siłą. Ale zamknęła oczy, zacisnęła je maksymalnie, wczepiając się w chłopaka i poruszając w tym samym rytmie. Poczuła wilgotne powieki. A kiedy otworzyła je, różnokolorowe plamki zamigotały, zanim wyklarował jej się obraz Aidena i jego bursztynowobrązowych oczu.
| |
| | | Aiden Collier Administrator
Liczba postów : 1935 Join date : 26/01/2012 Skąd : NY, USA
| Temat: Re: piwnica Czw 12 Lip 2012 - 16:37 | |
| - Spoiler:
Cóż, tego mógł się spodziewać. Zanim zdążył się zupełnie wkręcić i nasycić Wendy, wysłuchując głośnych jęków towarzyszących każdemu ruchowi jego języka, został boleśnie szarpnięty do góry. Za włosy. Syknął przez zaciśnięte zęby, opierając się o nią i obserwując jej twarz. Rozświetloną pożądaniem, radością, chęcią, szaleństwem. Zero tych smutnych uśmiechów, zero łez w oczach, zero wiszącego nad jej głową przeznaczenia. Liczył się tylko on, jego dotyk i jego bliskość. Bezpośrednia, bez żadnych barier. Wszedł w nią gwałtownie, łapiąc ją za barki i nie przejmując się szkłem, chrzęszczącym mu pod nogami. Skupiał się tylko na doznaniu, na krzykach Wendy, na intensywności sytuacji. Dziwne, że trzy piętra nad nimi ciągle trwa nudna rodzinna impreza, ktoś wymienia się doświadczeniami z transakcji z Rosjanami, ktoś wyciąga album ze zdjęciami, ktoś przygrywa na fortepianie. Właściwie, trzy piętra to wcale nie taka wielka odległość. W przebłysku rozsądku Aiden zatkał jej usta swoją dłonią, zdając się raczej na instynkt niż nad romantykę. Przyśpieszył ruchy bioder i zsunął rękę na jej pierś, pieszcząc ją pod materiałem stanika. Wendy była idealna. Od stóp do głów. Piersi, biodra, nogi, włosy, oczy, opalenizna. Piękna, zbyt piękna, zbyt perfekcyjna. Patrząc na jej obnażone ciało, reagujące na każdy, najmniejszy ruch i dotyk, nie mógł wyjść z podziwu nad sobą (oczywiście). Że się nie zakochał. Odsunął dłoń z jej ust i pocałował ją namiętnie, ciągle mając na wargach jej smak i zapach. Przejechał językiem po jej białych zębach i pogłębił pocałunek, łapiąc ją za włosy i przyciągając bliżej. Mocniej. Intensywniej. Bardziej. Rozkosz opętała go nagle, wymazując wszystkie myśli, wszystkie rozważania, wszystkie tęsknoty, wszystkie problemy. Pozostawiając tylko światło, przyjemność, Wendy i spokój. Spływający mu po plecach wraz z potem, zmęczeniem i dreszczami. Kontynuował pocałunek już spokojniej, leniwiej, wręcz ospale, co chwila zabierając wdech prosto z jej ust, rozkoszując się jeszcze chwilę tym lepkim otępieniem i zapachem wina z rozbitych butelek, zalewającego powoli podłogę.
| |
| | | W. Wingfield-Demarchelier Dorosły
Liczba postów : 238 Join date : 09/04/2012 Skąd : Sacramento
| Temat: Re: piwnica Czw 12 Lip 2012 - 21:26 | |
| - Spoiler:
Zahipnotyzowano ją. Padła ofiarą perfidnej hipnozy, będąc w tej chwili w stanie odrętwienia zarówno emocjonalnego, jak i fizycznego. Bo nie było nic lepszego, jak zapomnienie w ramionach tego silnego skurwiela, ciałem przypominającego greckiego boga. Nie, on był jeszcze bardziej idealny niż wszystkie posągi greckich bogów. Zapomniała o wszystkim, nawet o rodzinie, wydając z siebie nazbyt głośne dźwięki. Ona i tak sądziła, że nie zdołałaby przebić się ze swoim głosem przez trzy piętra grubych murów, ale zatkano jej usta, przez co podnieciła się jeszcze bardziej. Tajemnica, chęć ukrycia głosu żądzy i przyjemności, której ofiarą padła. Ofiarą? Raczej sama zastawiła na nią sidła, podstępna lisica, która zawsze dostawała to, czego chciała. Nawet w tej sytuacji. Trudnym by było odzwyczajenie się od tego, ale widziała, że coś przełomowego niestety niedługo może się zdarzyć w jej życiu. Coś, co zachwieje posady tego normalnego, bezdramatowego żywota. Ale raczej nie będzie tym wtargnięcie członka rodziny do wnętrza piwnicy po kolejne wino. To może to z podłogi? Tylko proszę się nie pokaleczyć. Położyła smukłe ręce na jego nagich pośladkach, rozkoszując się ich kształtem i wspinając się na wyżyny spełnienia. Idealizm w działaniu, w ruchach, w kształtach, idealność pełna. Niezmącona niczym, co niepożądane. Przynajmniej w takich chwilach mogła się napawać sobą, nim. Tym, co na co dzień było zakazane. Prawie. Jego usta, tak idealnie smakujące, jeszcze nią, stłumiły jej jęk, który zapewne poniósłby się ciemnym korytarzem w górę schodów, który mógłby zostać usłyszany przypadkowo przez młodsze kuzynostwo biegające w tych okolicach. Ale ta zapobiegawczość Aidena. Och, jak zawsze. Idealnie. Spełnienie przyszło po chwili, magnetyzujące i rozchodzące się gorącą falą wraz z dreszczami po całym jej ciele. Jak zawsze w takim samym stopniu silne i obezwładniające; znała już to uczucie na pamięć, kiedy przy niej był Aiden. Znała doskonale tę minę, każde drgnięcie mięśnia twarzy chłopaka, gdy szczytował. Przez samo to czuła jeszcze większą rozkosz. Nie mogła się pogodzić z końcem. Wraz ze spowolnieniem pocałunku przyszła gęsia skórka, opadły emocje i całe napięcie. Czuła się rozluźniona, w końcu spełniona. Oderwała się od niego, patrząc mu głęboko w oczy, po czym przechyliła głowę w tył; długie kosmyki łaskotały ją w plecy, po których przebiegł jej dreszcz. Odsuwając się od niej, Aiden pozostawił ją samą. Jak dziecko. Poczuła się jak dziewczynka, która była tak samotna, że uciekała się do rzeczy zakazanych. Ubierała się powoli, wracając do przytomności, opanowując drżenie kolan. Już teraz wracały do niej wszystkie jego słowa jeszcze z biblioteki. Nie chciała na niego patrzeć, bojąc się, że ujrzeć może ten sam rozkaz w jego minie, oczach. A co straszniejsze, w ustach. Nie chciała się przystosowywać. Nie chciała... ach, dlaczego ze wszystkimi musiała walczyć? Stanęła prosto, uspokajając oddech i gładząc włosy, takie cenne, piękne, ukochane. - Zastanowię się nad tym - powiedziała spokojnie z błogą miną, jakby nie miała żadnych zmartwień. Jeszcze chwilę patrzała w twarz chłopakowi i wyszła, tym razem ona jako pierwsza. Naprawdę miała zamiar nad tym pomyśleć. Na spokojnie. Racjonalnie. Bez strachu.
zt | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: piwnica | |
| |
| | | | piwnica | |
|
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|