Ogłoszenia

Kiedy my byli maluchy
łapali my muchy w paluchy
kładli je na blachy
a kiedy pozdychali mieli ubawy po pachy

Czy jakoś tak...W każdym razie mimo, że większość to staruchy, ale wciąż maluchy.
Wszystkiego naj bachory <3
Ja aż dziś z tej okazji zrobię sobie disneyowski maraton bajek <3

co to to nie, ani słowa, a sio! Nanananananananananana...

Dużo zabawek, lizaków i waty cukrowej, gówniarze

POSZUKIWANY CZŁOWIEK!

Mianowicie persona, która zagłosowała na wątek karaibski, a nie podpisała się w temacie.
Prosimy o podpisanie się >>>TU<<<

A mianowicie przez wszystkich kochany Werter Humbosher, musi być wszędzie, i musi wiedzieć wszystko
Dlatego jak ktoś ma tylko ochotę nim pisać, to podaję hasełko na jego konto: kotkipieski
W razie jakiś problemów, piszcie PWciaki. Co do tej postaci nie ma ograniczeń wątkowych, także parę osób może sobie nim spokojnie pisać.
( Ale z Lindzią piszę tylko, ja <3)

http://images.buddytv.com/articles/nicole-fox-antm6.jpg" border="0" alt=""/>

Adios bambinos muczasinos
Czas za czasem
Czas pogania
Woła mała Mania
Będzie z Anki wielka

BANIA!!!

Ano będzie ze mnie wielka bania, jednak o wybaczenie proszę.
Bo jeśli nie założę kalosze!
I będzie w i e l k a kupa, zupa z strupa

Mili moi, skarbusie, pępusie świata calutkiego żegnam was.
O tak na papa machaciam milusio. Nie miejcie żalu, nie zatrzymujcie. Buziaczki na pożegnanie i same zajebiste chwile we wspomnieniach. Jakeśmy się wszyscy pozytywnie pojawili takeśmy się pozytywnie pożegnali (mam nadzieje <3)
Ino teraz Koko karierę naukową będzie robić katolickim liceum gdzieś tam gdzieś za czarnym lasem, za czarną górą. Zostanie cnotką forever, a Kajpcholeon VI wyruszył w chaszcze i dzikie paszcze zbierać grzyby forever, czasem mejbi wam jakiego muchomora podeśle

Mykam, tylko drobniusie sprawy pozałatwiam i zakończę wątki Werterem. Bo Humbosher oczywiście wciąż będzie was prześladował

Szczęścia wszystkim życzę, żeby wam szeroki uśmiech na buziach wiecznie gościł.
Żebyście się cieszyli codziennie i mieli pociechę ze wszystkich postaci jakie tylko posiadacie. Żebyście miło mnie wspominali ( jak nie to kąpać się błocie czypy! )

Jeżeli już chce coś napisać to bez żadnych smutów, plissssssss. Ewentualnie milusio mi będzie jak jakąś pozytywną nutkę podrzucicie, albo gifciaka na pożegnańsko

ADIOOOOOOOOOOOOOOOOOSSSSSS

A ja rymy ograniczam i krótko informuję iż od dnia dzisiejszego Londyn jest otwarty i czeka na Wasze wątki, St.Bernard narazie nie tykać, tylko fabularnie wakacjujecie sobie jeszcze dwa tygodnie po dhramatycznym obozie, który zakończył się 3 dni po publikacjo ogłoszonka o >tego<

Have fun

Słuszna uwaga od siódmoklasisty - należy nieco przybliżyć obraz tego ostatniego, dodatkowego roku!
Mianowicie:
1) uczą się tyle miesięcy ile pozostali uczniowie, z uwzględnieniem jednak faktu, że nie mają aż tylu zajęć w ciągu dnia - do 4/5 godzin maksymalnie
2) a-levelsy już zaliczone wobec czego nie czeka ich żaden oficjalny test pod koniec roku, tylko raz w miesiącu wewnętrzne sprawdziany wiedzy ogólnej - coby tępakami nie stali się nagle tak o bez przyczyny
3) na uczelnie pójdą normalnie - na te, na które się dostali, bez konieczności kolejnej rekrutacji etc.
4) te lekcje ogarniania mocy są prowadzone zarówno w szkole, w normalnych i aktualnie nieużywanych salach jak i w terenie, pod okiem specjalistycznie wyszkolonej kadry, a nawet kilku rządowców z patentem na ogarnięcie tych nadzwyczaj uzdolnionych acz niebezpiecznych st.bernardowiczów
5) najstarsi WCIĄŻ mieszkają muuusowo w akademiku

To takie główne ramowe ujęcie całej kwestii, z jakimikolwiek pytaniami uderzajcie na pewu/szałta/do tematu tegotam z pomocą i pytaniami

Zimą, latem, porą późną i wczesnym rankiem, w każdej mniejszej lub większej mieścinie i na każdej wysokości bezwzględnej czuwają. Nie tyczy się rzecz służby zdrowia, królowej czy gwardii narodowej. To nawet nie społeczność wyzwolonych prostytutek! Nic na świecie prawdopodobnie nie ma takiej siły przekazu jak demarchelierowskie konszachty. Znajomości. Sznurki, za które wypielęgnowane rączki Chloe pociągnęły, gdy tylko we francuskiej krwi pełnoletność zaszumiała. (Co dość cudnie zbiegło się w czasie z informacją o rychło nadciągającej absencji Demarcheliera Tatusia i jego o-pojemnych-płucach Żonci.)
W połączeniu z Wrightowską dyplomacją zawiązała się wspaniała okazja do wynajęcia całego taboru stacjonujących aktualnie w Londynie fashionweekowych gwiazdeczek showbiznesu. Konkretniej - tych, które przyznały ochoczo rację Prudence, sugerującej im iż akcja wspomagająca rozkwit urodzinowej imprezy dwóch st.bernardowiczek to świetny chwyt marketingowy. Bo brzmi to tak... chwytliwie.
Wcale nie "pod", bo - rzeczywiście - przechadzający się korytarzami szkoły, hydeparkowymi alejami, krętymi korytarzami muzeów sztuki współczesnej gwiazdki modelingu wzbudzały zainteresowanie. Odziani w najbardziej absurdalne kreacje ze swej kariery wybiegowej, rozdawali mniej lub bardziej przypadkowym osobom zwinięte w ciasny rulonik, neonową wstążką przewiązany kawałek papieru. cienkiego. Starannie wykaligrafowanego. O treści, która ewidentnie wskazywała na sposób spędzenia najbliższego weekendu dla tych, w których rączki owo zaproszenie wpadło.
Osiemnaste urodziny duetu Chloe-Prudence. Piątek. Punkt dwudziesta. Rezydencja Demarchelierów.


( Zaczynamy grę jutro, tj. w pon 10 grudnia wieczorkiem C; Nie może zabraknąć nikogo! )